Tylko ten, kto przeszedł leczenie onkologiczne, wie, jak trudno poradzić sobie z chorobą. Kobiety po amputacji piersi potrafią to zrozumieć, dlatego od 15 lat nieustannie się wspierają.
Lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu uratowali pacjentkę chorą na COVID-19 po urodzeniu dziecka. 37-letnia kobieta trafiła do placówki tuż po cesarskim cięciu.
5 marca o 16.20, w wieku 86 lat, po długiej chorobie odszedł do Pana o. Jan Jop OMI, proboszcz parafii oblackiej w Lublińcu w latach 1984-1993.
Dwie przeprowadzone jednoczasowo operacje, cesarskiego cięcia i zaopatrzenia rozwarstwionej aorty, przeprowadzone w Śląskim Centrum Chorób Serca (ŚCCS) w Zabrzu, uratowały życie 26-letniej kobiety i jej dziecka.
- Bóg w ostatnich latach prowadził ją drogą krzyża poprzez chorobę nowotworową, wykrytą po raz pierwszy kilka lat temu - mówiła o zmarłej siostrze przełożona generalna s. M. Alberta Jasek.
Trzecia fala koronawirusa nie odpuszcza. U wielu po chorobie pojawiają się powikłania. Rehabilitacją częściowo zajmują się specjaliści w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji w Reptach, a diagnostyką - poradnia pocovidowa w Czeladzi.
30 grudnia w godzinach popołudniowych, po długiej chorobie, w wieku 55 lat odszedł do Pana o. Janusz Cechowy, jezuita. Zmarł w Gliwicach, skąd pochodził. Pogrzeb odbędzie się 3 stycznia.
Bp Jan Kopiec: Powinny nam w serca zapaść bardzo głęboko niemałe już rzesze - nie tylko w naszym rejonie czy nawet w całej Ojczyźnie - osób, które przegrały walkę z zaraźliwą chorobą.
Pięcioosobowa grupa 2 lipca wyruszyła z Pyskowic do Rzymu. W ciągu kilkunastu dni młodzi chcą pokonać 1700 km. Ich celem jest propagowanie ruchu wspierającego osoby w ostatniej fazie choroby nowotworowej.
Doktor Monika Boryń, specjalista chorób wewnętrznych i nefrologii z Katowic, w początkowym okresie pandemii przez trzy miesiące pracowała wśród chorych na COVID-19 w jednoimiennym szpitalu w Raciborzu. Oto jej świadectwo.