Dawno, dawno temu, żeby podkreślić, iż mówi się prawdę, używało się słów: „Jak babcię kocham!”.
U progu nowego tysiąclecia wieloletni redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, ks. Stanisław Tkocz, zanotował: „Media kościelne nie mogą angażować się w bieżącą politykę. Ich zadaniem jest głoszenie zasad moralnych, jakimi powinny kierować się społeczeństwa, a zwłaszcza politycy, w tworzeniu sprawiedliwych ustrojów społeczno-politycznych”.
Zosia z wioski w drugiej części „Dziadów”, pojawiając się przed Guślarzem, opisała swoje życie jako lekkie i frywolne.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak to jest być bratem papieża. Wymieniać codziennie jego imię w czasie Mszy św., w wersji oczywiście „papieskiej”, choć od pierwszych lat wołało się za nim, używając zdrobnienia.
Ona jedna dostrzegała w durnym świecie tym jakiś ład – śpiewał w piosence Wojciech Młynarski.
Podobno panował kiedyś zwyczaj, by na stropach korytarzy nowo wybudowanego domu pisać: „Czcij pod tym dachem Boga. A nigdy nie runie ci na głowę”.
Zamknięcie nas w domach na czas pandemii było wyzwaniem na wielu płaszczyznach, w tym życia Kościoła.
Skojarzenia to przekleństwo. Dosłownie i w przenośni.
W okresie usuwania kolejnych restrykcji związanych z epidemią koronawirusa człowiek na nowo uczy się wielu rzeczy.
Wielkie nieba! Mało kto dzisiaj w ten sposób wyraża zdziwienie, oburzenie czy jakieś inne duże emocje. Koniec świata! – to już prędzej, zwłaszcza kiedy starsza osoba zdziwi się lub zgorszy czymś, co „za jej czasów” nie mogło mieć miejsca.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.