Europosłowie i samorządowcy ze Śląska dyskutowali w Brukseli o wzorcach i perspektywach turystyki industrialnej, wymieniając się doświadczeniami z zagranicznymi politykami i specjalistami.
Europoseł Marek Plura podkreśla możliwości, jakie obiekty poprzemysłowe stwarzają dla lokalnego biznesu Szymon Zmarlicki /Foto Gość W czwartek w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się konferencja nt. "Turystyka europejskiego dziedzictwa industrialnego: najlepsze praktyki i perspektywy na przyszłość". Jednym z jej organizatorów był śląski europoseł Marek Plura.
Na konferencji zabrali głos m.in. niemiecki historyk sztuki prof. Meinrad Maria Grewenig, prof. Massimo Preite z włoskiego Uniwersytetu Firenze i dr Adam Hajduga, koordynator corocznej Industriady. Każdy z prelegentów przedstawiał swoje doświadczenia w pracy na rzecz rozwoju turystyki na terenach przemysłowych w swoim kraju.
Dyskusji przysłuchiwali się zaproszeni na konferencję przedstawiciele samorządów śląskich miast oraz władz województwa razem z delegatami z innych krajów, na terenie których znajdują się obiekty Europejskiego Szlaku Dziedzictwa Techniki.
W lokalnych społecznościach zdarza się, że ogromne nakłady finansowe na rewitalizację i przystosowanie do ruchu turystycznego zapuszczonych obiektów poprzemysłowych powodują niebezzasadne wątpliwości, czy takie inwestycje nie powinny ustąpić miejsca bardziej koniecznym wydatkom, z których skorzystają mieszkańcy.
– Samorządy najlepiej znają budżet i to oni oceniają potrzeby miasta. Oczywiście są takie potrzeby, które nie podlegają dyskusji. Jestem jednak przekonany, że warto inwestować w tego typu rozwój infrastruktury miejskiej. Przemysł turystyczny musi się gdzieś zacząć i stworzyć oś, wokół której pojawią się sklepy czy restauracje. To wszystko są miejsca pracy i podatki, które wpływają do kasy miasta – mówi Marek Plura.
– Jest jeszcze jeden przykład, który przekonuje mnie, że warto tworzyć dobre wizytówki miasta: Wrocław. To miasto jest dziś znane jako turystyczne, ale kiedy Bogdan Zdrojewski zostawał jego prezydentem, nie było takie. Przekonał Radę Miasta, żeby zainwestować w rewitalizację rynku, żeby stworzyć wizytówkę, dzięki której mieszkańcy będą dumni ze swojego miasta i dobrze o nim opowiadali, a z drugiej strony inwestorzy przekonają się, że w takim mieście są ludzie kreatywni i warto z nimi rozmawiać o biznesie. Nie załatwią tego tylko załatane dziury w chodnikach czy lepiej urządzony park miejski. – tłumaczy.