3m 10s

Bóg nie daje szlabanu

O rozdarciu między światem a wiarą, roli parafii w budowaniu żywego Kościoła i pomysłach na wsparcie młodzieży zagubionej w zetknięciu ze zlaicyzowanym społeczeństwem opowiadają Iwona i Marcin Ziemniewiczowie, doświadczeni rodzice czwórki dzieci.

Szymon Zmarlicki

|

12.10.2015 06:30GOSC.PL

dodane 12.10.2015 06:30
0

Niedawno organizowaliśmy warsztaty uwielbienia dla młodzieży, na które zgłosiło się kilkanaście osób, ale okazało się, że ta „młodzież” ma ponad dwadzieścia lat. Były może trzy czy cztery osoby, które mogły o sobie uczciwie powiedzieć, że są młodzieżą, ale cała reszta to byli już dorośli ludzie!

M.Z.: Jeżeli zatem owocem synodu będzie przyjrzenie się od strony bardzo praktycznej kwestii ewangelizacji rodziny z uwzględnieniem jej różnych członków, także tych młodszych, to będzie bardzo dobrze.

S.Z.: Zarówno w mediach, jak i na samym synodzie, pojawia się w różnym kontekście wiele dyskusji na temat seksualności czy Komunii dla rozwiedzionych. Ale czy zwyczajna katolicka rodzina bardziej oczekuje zmiany nauczania Kościoła, czy zmiany języka nauczania Kościoła? Innymi słowy, czy w katolicyzmie punktem wyjścia powinna być doktryna czy człowiek, który – jak proponuje kard. Francesco Coccopalmerio – w tej niezmiennej doktrynie może szukać światła?

M.Z.: Na szczęście w Kościele nastaje taki czas, że coraz bardziej otwieramy się na duchowość jako relację, która wydarza się poprzez duchowe potrzeby, a nie tylko trzymanie się pewnej formy czy odprawianie rytuałów. Wiara jest relacją! Warto naprawdę uważnie przyjrzeć się temu, jakie Bóg wpisuje w nas potrzeby i czego On pragnie dla człowieka, a nie tylko czego my oczekujemy od Boga.

I.Z.: Kiedy patrzy się z tej perspektywy, to w Kościele miejsce jest dla każdego. Doktryna nie ma tu nic do rzeczy, bo Kościół-Matka jest miłosierny. Właśnie dlatego pozwala spowiadać się i przyjmować Komunię świętą raz w roku, żeby „załapali się” na to też ci, którzy chcą od Kościoła dostać tak niewiele. Doktryna nikogo nie wyklucza, również papież Franciszek mówi o pochylaniu się nad każdym, a wybór należy tylko do konkretnego człowieka. Największym zadaniem ewangelizacji jest właśnie to, by dotrzeć do wszystkich tych osób i grup, które tylko chcą znaleźć miejsce w Kościele. Bóg tęskni za tymi ludźmi, bo oni też są Jego dziećmi, które chce do siebie przyciągnąć. To nie jest tak, że Bóg daje im szlaban i mówi: „Teraz musicie przeskoczyć wyższą poprzeczkę”, ale chce mieć relację z każdym.

M.Z.: Popatrzmy na Jezusa, bo nie potrzeba innego wzoru. Pierwsze, co robił w kontakcie z człowiekiem, to mówił: „Pójdź za mną!”. Nie mówił: „To, co robisz, to grzech. Jak najpierw przestaniesz grzeszyć, to potem możesz pójść za Mną”. Natomiast różne głosy, które są teraz podnoszone – o Komunii dla rozwiedzionych czy usankcjonowaniu homoseksualizmu w Kościele – to tematy zastępcze, bo nie taka jest istota duchowości, żeby wszystkich dopasować do jednej formy bycia w Kościele. Nie może być Komunii dla kogoś, kto żyje w stanie grzechu ciężkiego. Ale z drugiej strony, ktoś taki też jest członkiem Kościoła i trzeba doprowadzać go coraz bliżej Jezusa.

2 / 4
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5