Łagodnie czy z mocą? Ostrożnie czy z przekonaniem? Nazywają siebie "architektami" i pretendują do tytułu "Synów Gromu", ale w małej wiosce pod Raciborzem nie sieją burzy, lecz słowo Pana w sercach młodych ludzi już od 10 lat.
"Architekci" rekolekcji dla młodzieży w Babicach. W środku ks. Jarosław Buchenfeld, gospodarz tamtejszego ośrodka Szymon Zmarlicki /Foto Gość Na początku były weekendowe wyjazdy wspólnotowe dla młodzieży z knurowskiej parafii świętych Cyryla i Metodego. W 2003 roku podczas takich integracyjnych spotkań przed wieczorną modlitwą pojawiły się rozważania, a już rok później konferencje przyciągające coraz więcej osób. Wtedy po raz pierwszy zrodził się pomysł zorganizowania trzydniowych rekolekcji dla różnych wspólnot, które miały być skondensowanym odpowiednikiem 15-dniowej wakacyjnej formacji proponowanej przez Ruch Światło-Życie. Po raz pierwszy odbyły się w Miliardowicach, a od 2005 w Babicach, dokąd wiosną i jesienią zaczęła się zjeżdżać młodzież z archidiecezji katowickiej, a później także z archidiecezji częstochowskiej i diecezji gliwickiej.
Ty też ponad murami?
Diakonia Weekendowych Oaz Tematycznych – tak brzmi formalna nazwa umiejscawiająca działającą obecnie grupę w strukturach Ruchu Światło-Życie. I choć na Facebooku nazywają się „Ty też?”, to chcą przemianować się na „Ponad Murami”, gdy tylko nowa i bardziej odpowiadająca charakterowi diakonii nazwa będzie bardziej zakorzeniona w świadomości ludzi, do których adresuje swoje zaproszenie. Są nimi głównie gimnazjaliści i licealiści, chociaż stali bywalcy, którzy „awansowali” już na uczelnie wyższe, również są mile widziani i właśnie dla nich została stworzona dodatkowa grupa studencka.
– Kiedy brałam udział w babickich rekolekcjach weekendowych jeszcze jako uczestnik, to przeżywałam je zupełnie inaczej niż wszystkie pozostałe. Z nich naprawdę dało się coś wynieść. A teraz, już jako animatorka, widzę, że jest to warte poświęcenia – przekonuje Kasia, która udziela się przy organizacji spotkań. – Nasz marketing jest głównie internetowy, ale staramy się też wychodzić do ludzi, opowiadać im o tym. Szczególnie chcemy trafiać do wspólnot, by to one przyjeżdżały na nasze rekolekcje – wyjaśnia.
Do tej pory na spotkaniach było poruszanych 20 tematów. – „Wiara wymaga pytań”, „Podróżowanie po pustyni”, „Przestrzenie wolności”, „Ogień wiary”, „Słowa niezapomniane”, „Wartość bezwzględna”… – wylicza Artur, który w pracę diakonii angażuje się od samego początku. – Bardzo często koncentrujemy się wokół myśli, że z życia trzeba czerpać jak najwięcej, że trzeba się obudzić i zrobić ten krok, którego konsekwencje są po prostu fantastyczne – dodaje. Jak precyzuje, są to rekolekcje ewangelizacyjne, choć nie zawsze wybrzmiewa tam kerygmat, czyli głoszenie podstawowych prawd Ewangelii.
Zajęcia artystyczne to forma twórczego zaangażowania młodzieży Archiwum prywatne Kliknięcie na start
– Celem rekolekcji jest to, by dotknąć fundamentów, przebić się przez to, co dzisiaj w świecie obserwujemy jako pewne „spłaszczenie” do roli konsumenta. Bo młodzi ludzie nie są zainteresowani tylko tym, lecz noszą w sobie pragnienia i pytania. Próbujemy w nie uderzyć, aby ruszyć w nich to, co jest ponad zwyczajnością – przekonuje ks. Jarosław Buchenfeld, gospodarz ośrodka w Babicach. Przyznaje, że wiele osób co roku powraca na kolejne turnusy. Dla nich przewidziana jest dalsza formacja, która ma pogłębiać ich wiarę. – Są tacy, którym odpowiada taka propozycja, i zetknąwszy się z nami, chcą iść dalej. Myślę, że mamy parę osób, które udało nam się obudzić do aktywności i trafiły do jakiejś wspólnoty. Bo choć sami wspólnoty nie tworzymy, to zapraszamy do włączenia się w te już istniejące lub zachęcamy do ożywienia takiego miejsca, gdy ktoś już do niego należy – tłumaczy.
Aby dostać się na rekolekcje, dobrze jest być szybkim. Nawet bardzo szybkim, bo na najbliższy turnus pierwsza osoba zapisała się już minutę po rozpoczęciu zapisów. Żeby w takim czasie przejść od wydarzenia na Facebooku do strony, gdzie należy jeszcze wypełnić formularz zgłoszeniowy, trzeba być ekspertem od klikania. Albo doświadczonym wojownikiem na placu boju Uniwersyteckiego Systemu Obsługi Studenta, gdzie najintratniejsze zajęcia do wyboru rozchodzą się już kilka sekund po odblokowaniu zapisów. Studenci zrozumieją.
– Nie zawsze jest lekko. Czasami już nawet nam się nie chce. Ale wiemy, że jest naprawdę dużo ludzi, którzy czekają na te rekolekcje i głupio byłoby ich rozczarować. To jest wręcz motywujące – przyznaje Artur. – Jeszcze zanim je ogłosiliśmy, jedna ze stałych uczestniczek już o nie dopytywała – dopowiada Kasia. – Okazało się, że oprócz siebie chce zabrać jeszcze dwie inne osoby, żeby zobaczyły, jak to jest, bo czuje, że tego potrzebują. Ludzie nie chcą zatrzymywać tego doświadczenia tylko dla siebie. Ktoś, kto już raz przeżył rekolekcje, kolejny raz zwykle przyjeżdża ze znajomymi.