Dla uczniów klas 7 i 8 szkół podstawowych z Jezusem nic nie jest niemożliwe. Nawet bycie na czuwaniu do samego rana w SOSW w Tarnowskich Górach.
To już XXXI czuwanie w Salezjańskim Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Tarnowskich Górach, które odbyło się z 23 na 24 października, dla ostatnich klas szkół podstawowych, wcześniej gimnazjalnych. Młodzież wraz z katechetami przybyła z pobliskich szkół, nie zabrakło też przedstawicieli SOSW, którzy już od samego początku starali się zachęcić uczestników do wspólnego śpiewu na auli.
Przybyłych gości przywitał salezjanin ks. Piotr Leśnikowski, kilka słów powiedział również ks. dyrektor Leszek Król SDB. Zwrócił uwagę, że zazwyczaj do murów szkoły przychodzą uczniowie SOSW, ale jest też właśnie taki czas, jak czuwanie, gdy zapraszani są uczniowie z innych placówek. Po to, by wspólnie mogli spędzić czas nie tylko na zabawie, ale także, by ten „czas był wymagający”.
- Pewnie usłyszycie to dziś nie raz, że każdy z nas jest człowiekiem słabym, no i potrzebuje mocy. Ta moc pochodzi z obecności innych, ale przede wszystkim moc pochodzi od Pana Boga. Chciałbym wam życzyć, aby ta noc, którą rozpoczynacie, była dla was owocna. I sprawiła, że wyjdziecie stąd inni, najlepiej lepsi – życzył ks. dyrektor zebranej młodzieży.
„Jak ten pelikan…”
Na to czuwanie został zaproszony pan Grzegorz Czerwicki, autor książki „Nie jesteś skazany”, który spędził w więzieniu 12 lat, przeżył głębokie nawrócenie, a teraz jeździ po zakładach karnych i pomaga innym więźniom mówiąc im, że ich życie także może być dobre. Jest również mężem i ojcem dwójki uroczych dzieci.
Zaproszony gość opowiedział młodym o swoim bardzo trudnym dzieciństwie. O tym, że marzył, że sam będzie lepszy niż jego rodzina czy koledzy. Niestety wpadł w złe towarzystwo. Pojawił się alkohol, potem marihuana, amfetamina. Łykał wszystko „jak ten pelikan”. Niby miał masę „znajomych”, jak wspominał, ale cały czas był samotny.
„Miałem autostradę do piekła” - powiedział.
Ćpał i pielęgnował w sobie nienawiść do ojca, który zmarł. W międzyczasie dowiedział się, że jego mama jest w ciąży. Niedługo potem trafił do zakładu karnego. To był bardzo ciężki czas. Matka odwiedziła go z siostrą, gdy ta miała 3 lata. Usłyszał wtedy: „to jest ostatnie widzenie”. Był załamany. Siostra została adoptowana. Wspomniał, że ma genialnego Anioła Stróża, który dał mu nadzieję i podał mu myśl: „może jeszcze kiedyś znajdziesz siostrę”.
„Pogadajmy z Przyjacielem”
Wyszedł z więzienia, odnalazł mamę. Ale sam dalej ćpał, pił, spał na śmietniku.
„Zacząłem wołać do Boga mojej babci: Weź ogarnij moje życie” - opowiadał.
Wylądował w więzieniu na kolejne 6 lat. Jeden z jego kolegów polecił mu Biblię. Odkupił Pismo Święte za dwa szlugi od kolegi. Ale początkowo kompletnie mu się to nie podoba. Kolega poradził mu zacząć czytać Nowy Testament. Książka wciągnęła go.
„Jakiś kosmos. Ja chcę żebyś mnie uzdrowił z dragów” – powiedział do Jezusa, w którymś momencie będąc w więzieni.
I gdy pojawia się możliwość sięgnięcia po narkotyki, odrzucił je. Czytał Pismo Święte i stwierdził, że chce być przyjacielem Jezusa. Uczył się, by przebaczyć ojcu. W końcu wybrał się do spowiedzi. Poprosił jezuitę o pomoc. Wyszedł na wolność, wybrał się na rekolekcje ignacjańskie, na których poznał swoją żonę. Zaczął pracę, potem dostał kolejną i kolejną. Ożenił się, został ojcem. Odnalazł swoją siostrę. W końcu jego misją stało się jeżdżenie do zakładów karnych.
„On jest tym, który faktycznie cię kocha i zależy mu na tobie” – zwrócił się do uczestników czuwania, zachęcił ich również do czytania Pisma Świętego.
Po konferencji młodzi mogli jeszcze zadać panu Czerwickiemu pytania, na które chętnie odpowiadał, niektórzy podchodzili do niego także po wykładzie i jeszcze rozmawiali.