Zaledwie 20 dni wystarczyło rowerzystom NINIWA Team, by dojechać z Kokotka na Przylądek Północny. Ale to nie koniec wyprawy.
Trzeci tydzień kręcenia kilometrów grupa rozpoczęła w Oulu w Finlandii, gdzie przy katolickim kościele spędziła poprzedni weekend. Dalsza droga na północ wręcz rozpieszczała uczestników wyprawy zaskakująco wysokimi temperaturami jak na obszar za kołem podbiegunowym.
Rowerzyści symbolicznie zahaczyli o Szwecję i wjechali do Norwegii, dość sprawnie pokonując kolejne dystanse nawet mimo poważniejszych awarii, jak pęknięta rama roweru jednego z uczestników. Dopiero rozległe bezleśne krajobrazy, coraz rzadsze oznaki cywilizacji i nieprzebrane ilości komarów zwiastowały prawdziwą walkę z surowym skandynawskim klimatem.
„Niektórzy prowadzą rowery, bo nie są w stanie kręcić”
W sobotę, po nocy spędzonej przy drodze pośrodku niczego, rowerzyści podjęli heroiczną decyzję, by zaatakować Nordkapp. Kiedy rankiem o 6.00 wyruszali w drogę, od celu dzieliło ich prawie
„Niepewność maluje się na twarzach każdego z nas, ale jedziemy razem, czekając na siebie na podjazdach i motywując się nawzajem. Tempo jest dramatycznie wolne. Wiatr rzuca nami na lewo i prawo. Niektórzy decydują się prowadzić rowery, bo nie są w stanie kręcić w tak wolnym tempie, a opór powietrza stanowi zbyt duże wyzwanie. Ciągle pod górę i ciągle w wietrze zdmuchującym nas z jezdni. Przepaść po lewej i po prawej nie ułatwia zadania. Ściskając kierownice, walczymy ostatkiem sił, ale kilometrów jakby nie ubywa. Wspinamy się dalej, sapiąc, dysząc, jęcząc. Dopiero teraz doświadczamy surowego skandynawskiego klimatu i tego, że Nordkapp nie da łatwo za wygraną” – przekazywała na bieżąco Klaudia, jedna z uczestniczek odpowiedzialna za codzienne relacje z wyprawy.