Wystawa prac Bożeny Krawczyk "spo-TKANIE" w Starym Opactwie w Rudach, inspirowana osobą i twórczością ks. Krzysztofa Grzywocza.
Kilkanaście płócien tkanych ręcznie, w niewielkiej sali pocysterskiego opactwa, same w sobie tworzą już klimat spotkania. Każde z nich zostało opatrzone wybranym fragmentem z tekstów ks. Krzysztofa Grzywocza, cenionego rekolekcjonisty, kierownika duchowego, autora książek, który zaginął w 2017 roku w Alpach. 17 sierpnia wyszedł w kierunku szczytu Bortelhorn i już nie wrócił.
- Te teksty są pierwsze, a praca jest druga - mówi o opisach Bożena Krawczyk. Jest absolwentką Wydziału Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zajmuje się też fotografią, ale to tkanina stała się materią, przez którą najlepiej wyraża siebie.
Nigdy nie spotkała ks. Grzywocza, ale patrząc na jej prace, trudno oprzeć się wrażeniu, że chociaż nigdy się nie widzieli, to jednak spotkali się.
Tkaniny powstawały na przestrzeni prawie pięciu lat. - Przede wszystkim zainspirowała mnie etymologia słowa "spotkanie", którą przytaczał ksiądz Grzywocz. Kryje ono w sobie słowo "tkanie". Każdy z nas od dzieciństwa aż do ostatniej chwili swojego życia tka to płótno razem z innymi ludźmi, poprzez spotkania, relacje z Bogiem i drugim człowiekiem. Te nici mogą być różne, mogą być brudne, czasem słabe, ale im więcej ich jest, tym płótno jest mocniejsze - wyjaśnia autorka.
Do stworzenia pierwszej pracy, utrzymanej w odcieniach czerwieni, zainspirowała ją konferencja o emocjach. – To było takie wejrzenie do wewnątrz. Zobaczenie, jakie mam emocje, jak je nazywam. Pomyślałam wtedy, że zrobię to też poprzez szycie, poprzez tkanie, że będzie to dobra forma terapii dla mnie. Kiedy słuchałam lub czytałam, natychmiast rodziła mi się myśl, jak mogę przepracować ten temat. I powstawała praca. Wiele zawdzięczam księdzu Grzywoczowi, dzięki tym pracom potrafiłam pewne sprawy w sobie nazwać i uporządkować - wspomina.
Kiedy dowiedziała się o jego zaginięciu, bardzo mocno poruszyły ją słowa, które kiedyś powiedział swojemu bratu: "Szukajcie mnie, a nie mojego ciała". Wtedy powstała tkanina z ciemnym zarysem skały Bortelhornu.