- Ani razu nie zostawił bez opieki naszych pacjentów, poświęcając dla nich wszystko. Jak się teraz okazuje, również własne życie - powiedział na pogrzebie kapelana gliwickich szpitali dr n. med. Marek Więckowski.
Ojciec Noga posługę tę pełnił przez prawie 25 lat, łącząc ją z duszpasterstwem służby zdrowia i stowarzyszenia amazonek. Na początku grudnia zachorował na COVID-19, a zmarł 8 stycznia w wieku 81 lat. Na co dzień był bardzo skromny, a dzisiaj padło wiele słów wdzięczności i uznania pod jego adresem.
Mszy pogrzebowej przewodniczył bp Jan Kopiec. Klaudia Cwołek /Foto GośćMszy św. pogrzebowej w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego przewodniczył bp Jan Kopiec. Wśród koncelebrujących byli m.in. współbracia z różnych klasztorów, rodzony brat ojca Jana - ks. Julian Noga oraz siostrzeniec - ks. Jan Uchwat. Brat wspominał, że zawsze mógł liczyć na jego wsparcie oraz na modlitwę, którą razem z chorymi obejmował wszystkie przedsięwzięcia podejmowane przez niego w Gdańsku.
W uroczystości pogrzebowej uczestniczyli brat i siostra z rodziną, krewni, a także przedstawiciele służby zdrowia, szpitali, środowiska amazonek oraz wdzięczni pacjenci.
Słowo wstępne - o. Grzegorz Kozioł CSsR, przełożony wspólnoty w Gliwicach:
Ojciec Janusz Sok CSsR, prowincjał redemptorystów, przypomniał w homilii fragmenty listów i wypowiedzi o. Nogi z różnych okresów jego życia. Zauważył, że chociaż obiegowo powtarza się, iż "starość Panu Bogu nie udała się", w jego przypadku była bardzo owocna.
O. Janusz Sok CSsR, prowincjał redemptorystów w Polsce. Klaudia Cwołek /Foto Gość- Mając prawie 60 lat, zaczyna kompletnie nowy etap i jest to najpiękniejszy okres jego życia. Tak go widzieliśmy i tak on na ten czas swojego życia patrzył - powiedział prowincjał.
Przypomniał fakty z jego codziennej, zwyczajnej posługi kapelana, duszpasterza służby zdrowia i opiekuna amazonek. - Był potrzebny i bliski. Był świadkiem ważnych wydarzeń w życiu innych ludzi, był też świadkiem działania Boga w ich życiu. Szpital, łóżko, choroba to takie miejsce, gdzie jesteśmy prawdziwi, gdzie wypowiadamy, co nas boli, mówimy: "Pomóżcie mi" do lekarzy, ale i do księdza - stwierdził.
Kazanie o. Janusza Soka CSsR, prowincjała redemptorystów w Polsce:
- Ostatnie tygodnie dla o. Jana były trudne - choroba, problemy z oddychaniem... Jakiego słowa używał najczęściej? Wszyscy, którzy mieli z nim kontakt, wiedzą, że było to słowo "dziękuję" - powiedział prowincjał.
Potwierdził to prof. Krzysztof Składowski, dyrektor Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach, gdzie o. Noga leżał w ostatnim czasie na oddziale intensywnej terapii. Zmarł tam, gdzie był codziennie od 25 lat, przemierzając piętra i długie korytarze, żeby dotrzeć do każdego chorego.
Prof. Krzysztof Składowski, dyrektor Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. Klaudia Cwołek /Foto Gość- Odszedł jeden z nas, jeden z ponad 1700 pracowników Instytutu Onkologii w Gliwicach. Był to pracownik wyjątkowy. Nie dlatego, że był kapelanem, że pracował tyle lat i prawie wszyscy go znali. Ale dlatego, że cieszył się powszechnym szacunkiem, życzliwością lub co najmniej sympatią. Cieszył się też niekwestionowanym autorytetem, który wynikał z tego, że był po prostu dobry - powiedział dyrektor gliwickiej onkologii.
Profesor Składowski, mówiąc o ojcu Nodze, odniósł się też do ostatniego czasu epidemii, cierpienia i choroby. - Był jednym z nas również dlatego, że odszedł na posterunku posługi pacjentom, narażając się tak samo, jak my. Będzie nam go bardzo brakowało - podkreślił. - Ty nam zawsze dziękowałeś, a my teraz publicznie dziękujemy tobie.
Podziękowanie prof. Krzysztofa Składowskiego, dyrektora Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach:
Doktor Więckowski wspominał 25 lat pracy kapelana w szpitalu przy ul. Radiowej. - Przez ten okres o. Jan ani razu nie zostawił bez opieki naszych pacjentów, poświęcając dla nich wszystko. Jak się teraz okazuje, również własne życie. Mimo dosyć zaawansowanego wieku nie przestawał im nieść pociechy, chociaż wiedział, że bardzo ryzykuje. Drugiego tak pracowitego, oddanego i zaangażowanego człowieka trudno znaleźć - zauważył.
Dr n. med. Marek Więckowski. Klaudia Cwołek /Foto GośćWspominał jego empatię, ogromną wrażliwość, pracowitość, ale też kulturę osobistą, tak potrzebną w kontaktach z chorymi. I wsparcie okazywane również pracownikom szpitala. - Umiał znaleźć wspólny język ze wszystkimi, korzystaliśmy z jego umiejętności łagodzenia sporów. A prywatnie był bardzo skromnym człowiekiem - zaznaczył.
W imieniu pracowników Szpitala Wielospecjalistycznego w Gliwicach przemawiała prezes Zarządu dr n. med. Beata Sadownik. - Zawsze wzruszało mnie, kiedy w czasie Mszy św. wymieniał w modlitwie pacjentów Instytutu Onkologii w szczególnie trudnej sytuacji, ale również polecał pracowników szpitali, osoby zarządzające, sprawy, z którymi borykały się te placówki. Myślę, że za nas modlił się w innych jednostkach - powiedziała.
Słowa wdzięczności skierowała również Zofia Zegardło z Gliwickiego Stowarzyszenia Amazonek. - Dziękujemy ci, o. Janie, że przed 20 laty zebrałeś nas, chore, zagubione, przerażone. Stworzyłeś nam ciepłe miejsce, miałeś zawsze czas na rozmowę, pociechę, wsparcie, a nawet przytulenie. Byłeś nam ojcem, bratem, przyjacielem. Byłeś z nami na dobre i złe - powiedziała.
Ks. Julian Noga. Klaudia Cwołek /Foto GośćGłos zabrali także ks. Julian Noga i bp Kopiec.
Słowo bp. Jana Kopca:
Ojciec Noga został pochowany na cmentarzu Centralnym, obok swoich współbraci z zakonu redemptorystów w Gliwicach. Ceremoniom na cmentarzu przewodniczył prowincjał o. Sok CSsR.
Pożegnanie na cmentarzu Centralnym. Klaudia Cwołek /Foto GośćWywiady z o. Janem Nogą: