Ostatnie odcinki pokonały grupy zielona i żółta. W ten sposób diecezjalna pielgrzymka doszła do celu. Na zakończenie Mszy św. w kaplicy Cudownego Obrazu przewodniczył bp Jan Kopiec.
Pani Ewa z Gliwic z grupą żółtą pielgrzymuje od ośmiu lat. - Krótka była w tym roku ta pielgrzymka - i na modlitwę, i na wejście w klimat tej drogi. W poprzednich dniach starałam się przynajmniej duchowo włączać, kiedy już byłam po pracy, w domu. Pielgrzymka jest dla mnie ważna, bo w dzisiejszych czasach, kiedy np. w naszych środowiskach pracy jako wierzący jesteśmy w mniejszości, to tutaj, można powiedzieć, jesteśmy wśród swoich - mówi. Jej 12-letnia córka Zosia idzie już po raz piąty, a starsza Karolina - siódmy.
Grupa prowadzącą śpiew. Mira Fiutak /Foto Gość- Trudno było wejść w ten rytm, bo to tylko pół dnia pielgrzymki, ale dobrze, że w ogóle udało się chociaż trochę przejść. Brakowało mi wspólnego spędzania wieczorów razem innymi - na modlitwie czy przygotowanych spotkaniach. Z drugiej strony jest też jeszcze większa motywacja, żeby pójść w przyszłym roku. A może przez to bardziej docenić możliwość pielgrzymowania - mówi Karolina. Od dwóch lat razem z nią chodzi też jej chłopak. - Pielgrzymka to przede wszystkim bardzo radosna atmosfera, ale też czas bardzo nastawiony na modlitwę. Ważna jest ta droga, bo każde poświęcenie przynosi swoje owoce - dodaje Jakub.
Na zakończenie spotkania na Jasnej Górze ks. Adam Jasiurkowski, kierownik pielgrzymki, dziękował wszystkim, dzięki którym to pielgrzymowanie w tym roku w ogóle było możliwe. Tym, którzy poszli w tej zupełnie innej formie i pielgrzymom duchowym. Tym razem szczególnie tym, którzy ze względu na sytuację epidemiczną nie mogli pójść.
O pielgrzymce można przeczytać także: