Mają do przejścia ok. 600 km z Rumunii przez Mołdawię i Ukrainę nad Morze Czarne. Idą w intencji Europy - "niszczonej, dewastowanej i obdartej z wartości".
Kiedy rowerzyści NINIWA Team znaleźli się już za półmetkiem swojej wyprawy wokół Europy, w trakcie której - przypomnijmy - zameldują się w trzech ostatnich państwach Starego Kontynentu, gdzie jeszcze ich nie było, grupa 16 wędrowców wraz z o. Dominikiem Ochlakiem OMI pod tym samym szyldem wyruszyła z Rumunii nad Morze Czarne.
Jeszcze zanim piechurzy postawili pierwsze kroki na swojej trasie, uczestniczyli w pożegnalnej Mszy św. w Kokotku, a później czekała ich długa podróż autokarem z Katowic do Budapesztu, a następnie do miasta Sybin w środkowej Rumunii.
Stamtąd we wtorek rozpoczęli wędrówkę, mając przed sobą ok. 600 km, z czego połowa drogi biegnie przez góry. Uczestnicy drugiej pieszej wyprawy w historii NINIWA Team przejdą przez terytorium Mołdawii, by dostać się na teren Ukrainy, gdzie znajduje się cel podróży - położona nad brzegiem morza niewielka wieś Prymorske.
Jednak przebyty dystans, liczba odwiedzonych krajów czy przeżyte przygody nie są najważniejsze. Powodem, dla którego kilkanaście osób zdobyło się na ten trud, jest intencja, czyli „Akcja Ratunkowa” z modlitwą za Europę - nasz dom, który - jak wyjaśniają organizatorzy - jest niszczony, dewastowany i obdarty z wartości, gdzie depcze się ludzką godność i morduje najbardziej bezbronnych w imię wolności człowieka, gdzie brakuje Boga.
Wyprawa zakończy się w połowie września. Co ciekawe, piechurzy nie znają jeszcze środka lokomocji, którym przyjadą do Polski, co nie znaczy, że nie mają pomysłu na powrót. W trzyosobowych grupach, przez Rumunię, Węgry i Słowację, będą wracać… autostopem. Zasadę przewidzieli prostą: kto pierwszy w Kokotku!