Czy warto robić "deal" z Panem Bogiem? Z uczestnikami Nocy Modlitwy świadectwami powołania dzielili się diakoni z diecezji opolskiej i gliwickiej, którzy za 2 tygodnie przyjmą święcenia kapłańskie, a także s. Adrianna Modelska SSND, która do zgromadzenia zakonnego wstąpiła 20 lat temu.
Diakon Michał Picz też był ministrantem, ale nie myślał o tym, by zostać księdzem. - Studiowałem budownictwo w Katowicach. Poznałem kumpla, który był bardzo wyluzowanym gościem. To on pewnego dnia luźno rzucił propozycję: „Może pójdziemy do seminarium? Będzie ekstra. Cały dzień wolny, nic nie będzie trzeba robić”. To były żarty, ale od tamtego momentu myśl o seminarium zaczęła we mnie kiełkować - opowiadał.
Tłumaczył, że nie miał żadnej głębokiej motywacji, idąc do seminarium. - Tak naprawdę nie miałem też silnej wiary. Nawet Pisma Świętego nie czytałem. Stwierdziłem, że podejmuję decyzję, że idę do seminarium i zostawiam to Panu Bogu. Z czasem pragnienie kapłaństwa coraz bardziej się rozpalało - mówił.
Z kolei dk. Piotr Kłonowski nie mówił o tym, dlaczego do seminarium poszedł, ale dlaczego w seminarium został. - Po drugim roku chciałem odejść po angielsku. Rozpoczynając wakacje, wszystkie rzeczy wywiozłem do domu i nie planowałem wracać na kolejny semestr - opowiadał diakon Piotr. - Nie mam pojęcia, dlaczego wróciłem. Na trzecim roku jest posługa lektoratu, czyli pierwsza oznaka, że kleryk nadaje się do zostania księdzem. A ja siebie znam, znam swoją przeszłość, swoje słabości i swój potencjał, uważałem, że się nie nadaję. W ogóle nie wiedziałem, czy Bóg jest. Na adoracji pytałem: „Boże, czy Ty jesteś? Jeśli tak, to pokaż mi, że jesteś”. Im mocniej się modliłem, tym bardziej Go nie było - dzielił się.
Do posługi lektoratu został dopuszczony. W czasie Mszy św. miał chęć wstać i wyjść. - Modliłem się: „Boże, pokaż, że jesteś”. Podchodząc do biskupa czułem strach, miałem doświadczenie pustki i samotności. Ale kiedy podniosłem nogę, by postawić pierwszy krok, chór zaczął śpiewać „Ty, Boże, wszystko wiesz, Ty znasz moje serce”. Dla mnie to był znak od Boga, że wie, kim jestem, że zna mnie i takiego mnie chce - mówił dk. Piotr
O tym, jak trudno było odpowiedzieć Bogu „tak”, mówiła też s. Adrianna. - 20 lat temu mówiłam Bogu: „tak, ale nie teraz”. W moim sercu był lęk. Życie zakonne było dla mnie tajemnicą, bałam się, że idąc do klasztoru, zmarnuję swoje życie - dzieliła się. Opowiadała o wypadku samochodowym w drodze na Lednicę, to wtedy zrozumiała, że tak naprawdę życie, którego nie chciała oddać Bogu, do niej nie należy.