Jest taka wieś, gdzie w czasie Triduum Paschalnego, gdy milkną kościelne dzwony, chłopcy obchodzą miejscowość z kołatkami.
Radonia - mała wioska w gminie Wielowieś - jest jednym z miejsc w regionie, gdzie ostała się rzadko spotykana tradycja zwana kłapaniem, klepaniem, klekotaniem czy kołataniem.
Gdy dzwony - jak mówią miejscowi - są "zawiązane", kilka razy w ciągu dnia, o 6.00, 12.00 i 18.00, chłopcy w różnym wieku obchodzą miejscowość z kołatkami, ogłaszając donośnym stukotem "Anioł Pański".
Zwyczaj przeżywał swoje lepsze i gorsze okresy. Czasami kłapało kilkudziesięciu młodzieńców, ale bywało, że z kołatką samotnie szedł przez wieś jeden chłopiec, ratując tradycję od zapomnienia. Dla niektórych to powinność, którą przejęli od swoich ojców i dziadków.
Tradycja przypomina dziś nieco kolędowanie, tyle że przed Wielkanocą i ze stukotem zamiast śpiewu. Martyna JohnKsiądz Andrzej Biwo, proboszcz parafii Trójcy Przenajświętszej w Wiśniczach, do której należy wieś, wspomina, że w swoich rodzinnych Żędowicach również kłapał, nawet jeszcze jako kleryk. O klepaniu w Radoni jest nawet wzmianka w kronice parafialnej.
Tradycja częściej spotykana na Śląsku Opolskim, znana jest również w kulturze morawskiej. Szczególnie popularna jest w Borucinie w powiecie raciborskim. Tam kłapanie doczekało się też znacznie bogatszych zasad.
Więcej o kłapaniu pisaliśmy w numerze "Gościa Gliwickiego" na Niedzielę Palmową.