Kontrowersyjny, promujący satanizm zespół Slayer, ma zagrać 4 czerwca w gliwickiej hali.
W innym miejscu można dostrzec odwrócone krzyże wieńczące strzeliste wieże, demona przebijającego mieczem anioła, sylwetkę biskupa czy głowę św. Matki Teresy z Kalkuty, sponiewieraną i „pogrzebaną” wśród innych czaszek. Na tym samym plakacie umieszczono również... logotyp miasta Gliwice.
Grafika jest tak demoniczna, że nie zdecydowaliśmy się na zilustrowanie tego tekstu nawet jej fragmentami. Przypomnijmy, że podobne symbole znalazły się na zdewastowanej i zbezczeszczonej niedawno Kalwarii Panewnickiej.
Próbowaliśmy dowiedzieć się, kto stoi za organizacją koncertu w Gliwicach i dlaczego miasto podpisuje się pod zaproszeniem na wydarzenie, o którym z góry wiadomo, że będzie miało bluźnierczy charakter.
Jak poinformowała nas Patrycja Sopalska, odpowiedzialna za kontakty Areny Gliwice z mediami, organizatorem koncertu jest Live Nation, globalna firma zajmująca się produkcją imprez muzycznych i sprzedażą biletów, Arena jedynie udostępnia halę, zaś miasto, jako jej właściciel, z zasady zaprasza na wszystkie duże wydarzenia, które się tam odbywają.
"Sytuacja może być niezręczna"
O wypowiedź poprosiliśmy Marka Jarzębowskiego, rzecznika prasowego prezydenta Gliwic, który jednak stwierdził, że "w imieniu miasta nie zamierza tego komentować, bo to nie jest inicjatywa miasta".
- Arena jest w gestii operatora i wszelakie koncerty czy inne imprezy, które operator planuje, nie są uzgadniane z kierownictwem miasta, bo nie ma takiego powodu - stwierdził w rozmowie z nami.
Jak tłumaczy, w umowie z operatorem znajduje się zapis, który zobowiązuje go do promowania Gliwic podczas wydarzeń organizowanych w Arenie. Oficjalnie Marek Jarzębowski przyznaje tylko, że "oczywiście, sytuacja może być niezręczna".