26. Diecezjalna i 372. Gliwicka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę dotarła do celu.
1303 osoby w 11 grupach pielgrzymowały z diecezji gliwickiej na Jasną Górę. Wśród nich było 32 księży, 14 kleryków, 9 sióstr zakonnych i jedna para młoda. Najmłodszym pielgrzymem był 4-miesięczny Franciszek, zaś najstarszymi - mający po 86 lat - Janina i Alfred.
Większość pątników - w zależności od miejsca, z jakiego wychodzili - pokonała pieszo około 130 km. U celu drogi, na Wałach Jasnogórskich, Mszę św. odprawił bp Jan Kopiec, który towarzyszył pielgrzymom każdego dnia.
- Wychodząc na pielgrzymi szlak każdy z nas zabiera z sobą bardzo wiele pytań, jakie chciałby postawić na drodze, którą Opatrzność pozwala mu przebyć, szukając własnej dojrzałości, szukając przede wszystkim odpowiedzi, by życia swojego nie zmarnować, ale dzięki pomocy nadprzyrodzonej znaleźć odpowiedź, jakim człowiekiem każdy z nas powinien być - podkreślał w homilii biskup.
Msza św. na Wałach Jasnogórskich Szymon Zmarlicki /Foto Gość - Siła, która towarzyszy każdemu pielgrzymiemu wysiłkowi, jest bogactwem, które Kościół zachowuje, przechowuje, gromadzi i obdarowuje potem każdego, zwłaszcza słabszego, niepotrafiącego sobie poradzić w życiu. I ten trud, to stawianie pytań u celu, zdaje się być zupełnie już w innej perspektywie. Okazuje się, że na wiele pytań potrafiliśmy sobie odpowiedzieć w czasie tego pielgrzymiego zmierzania do celu, wiele wspólnych spraw potrafiliśmy odnaleźć w naszych rozmowach, w naszych zamyśleniach, także w szukaniu pomocy duchowej, która zawsze na takim szlaku jest bardziej jeszcze zmobilizowana, jeszcze bardziej serdecznie otwierająca się przed każdym człowiekiem - mówił.
Podczas tradycyjnych podziękowań na koniec Mszy potwierdziło się, że po 20 latach ks. Bernard Plucik po raz ostatni szedł w roli kierownika pielgrzymki, a ks. Artur Pytel po 18 latach oddaje funkcję kierownika trasy. Jak ogłosił ks. Plucik, ich następcami najprawdopodobniej będą odpowiednio ks. Adam Jasiurkowski i ks. Tomasz Wieczorek.
Ks. Artur Pytel i ks. Bernerd Plucik podczas podziękowań Szymon Zmarlicki /Foto Gość
Zobacz także: