Młodzi pielgrzymi z Panamy, którzy po ŚDM woleli wrócić do polskich rodzin, niż zwiedzać europejskie stolice, już teraz rozpoczynają przygotowania do przyjęcia w 2019 roku przyjaciół, u których sami mieszkali.
Giannell Jácome i Sebastian Forero chcą w niecałe trzy lata nauczyć się języka polskiego, żeby jak najlepiej przyjąć w swoich domach zaprzyjaźnioną młodzież z Polski. Szymon Zmarlicki /Foto Gość Szymon Zmarlicki: Dobrze znów Was tutaj spotkać! Jak to się stało, że wróciliście do polskich rodzin?
Giannell Jácome: Przede wszystkim na tę decyzję wpłynęło to, jak zostaliśmy tutaj przyjęci. Doświadczyliśmy tak wiele życzliwości i radości, jakbyśmy byli we własnym domu. Jestem bardzo związana z moją rodziną, dlatego przed wyjazdem do Polski miałam duże obawy i zastanawiałam się, czy wytrzymam bez najbliższych całe trzy tygodnie. Przypuszczałam, że będę za nimi tęsknić. Jednak ogrom miłości, jaką otrzymaliśmy od rodzin w Tarnowskich Górach, sprawił, że czułam się jak u siebie i wcale nie myślałam o tęsknocie za domem.
Sebastian Forero: Zgadzam się zupełnie z koleżanką. Wierzę, że sam Jezus czuwał nad tym, by Światowe Dni Młodzieży odbyły się w tym roku właśnie w Polsce. On nas połączył i umacniał w budowaniu przyjaźni. To, co przeżyliśmy w Tarnowskich Górach przed wyjazdem do Krakowa, było absolutnie fenomenalne, było doświadczeniem Boga! Dlatego chcieliśmy wykorzystać jak najlepiej dany nam tutaj czas, bo jesteśmy świadomi, że jest to niepowtarzalne doświadczenie, którego nie sposób będzie powtórzyć.
Perfekcyjnie wymawiacie nazwę Tarnowskie Góry! Młodzież z Afryki miała z tym spory problem – i w mowie, i w piśmie.
Giannell i Sebastian: Dużo trenowaliśmy! (śmiech)
Do ponownego spotkania przyczynił się też rozkład lotów, ale mieliście już plany, jak wykorzystać dodatkowy czas. Od zwiedzania europejskich stolic atrakcyjniejsza okazała się polska gościnność?
Ks. Jamed Pacheco: Mieliśmy duży problem z samolotami powrotnymi, ponieważ wszystkie loty w tym czasie już były wykupione przez pielgrzymów. Pierwszy wolny rejs udało nam się zarezerwować dopiero ponad tydzień po ŚDM. Myślę, że młodzi pielgrzymi zwyczajnie wybrali miłość zamiast podróżowania i zwiedzania kolejnych krajów. Oczywiście, chcieliśmy też dobrze wykorzystać dodatkowy czas, więc cieszę się z niespodziewanej możliwości odwiedzenia Jasnej Góry i kilku innych miejsc związanych ze św. Janem Pawłem II.
Podczas Waszego pobytu w parafiach zauważyłem, że Panamczycy cały czas byli niezwykle energiczni, radośni i bardzo entuzjastycznie nastawieni do otoczenia. Chcieli wszystko zobaczyć i wszystkiego dotknąć, na przykład... pszenicy.
Ks. Jamed: Rzeczywiście, w Panamie nie mamy pszenicy, winogron, jabłek, truskawek, malin... (śmiech) Nie mamy też takich pięknych kwiatów. Klimat jest tutaj przyjemny i łagodny, jest tyle wyjątkowych rzeczy! Oczywiście, poza tym wszystkim jest jeszcze doświadczenie innego Kościoła, który nas zachwycił. Naturalnie, będziemy czekać w Panamie na wszystkich, którzy nas tutaj tak otwarcie przyjęli i bynajmniej nie będzie to wyłącznie próba oddania wam przysługi za to, co zrobiliście.