- Prawdziwi bohaterowie tej drogi to nie my, ale ci, którzy nas przyjęli - mówi Jürgen Boll, młody Niemiec z Bettmaringen.
Świeżo upieczony absolwent studiów na kierunku budowa maszyn 7 czerwca pieszo wyruszył z rodzinnej miejscowości na Światowe Dni Młodzieży.
Po prawie trzech tygodniach dołączył do niego o 10 lat młodszy Pascal Wiegand z Zeutern, który właśnie zdał maturę.
Młodzi mężczyźni znają się dzięki siostrze Pascala, z którą Jürgen był na ŚDM w Madrycie i Rio. Wszyscy spotykamy się na rodzinnym zjeździe w Krupskim Młynie, gdzie mieszka polska część rodziny Pascala i jego rodzice chrzestni.
Młodzi pielgrzymi spędzają tutaj kilka dni i dzielą się wrażeniami.
Od św. Jakuba do Krakowa
Pomysł pieszej wędrówki do Krakowa wyszedł od Jürgena, który w 2014 roku przeszedł Szlakiem św. Jakuba 900 km. Wtedy nabrał przekonania, że chce poszukać trasy, którą pokona w bardziej kameralnym gronie, bardziej pielgrzymkowo, bardziej skupiając się na „wchodzeniu w siebie”. Z dala od całej turystyki, która rozrosła się wokół tego szlaku. Jako cel brał pod uwagę Kraków i Rzym, a Kraków zwyciężył ze względu na Światowe Dni Młodzieży. Ponieważ chciał, żeby to była najprawdziwsza pielgrzymka, zamierzał nawet wyruszyć bez pieniędzy, ale ostatecznie zdecydował, że za jedzenie będzie płacić. Opcją „żebraczą” pozostało więc proszenie o nocleg, co zasadniczo, razem z Pascalem, praktykowali. Z różnym jednak skutkiem.
Co kraj, to obyczaj
– W Niemczech nie było problemu ze znalezieniem czegoś, ponieważ znaliśmy język – mówi o poszukiwaniu schronienia Jürgen. Przez ten kraj wiele dni szedł jeszcze sam, zanim rodzice dowieźli Pascala 26 czerwca do Rattenbergu, skąd wyruszyli już razem. Prawdziwe schody zaczęły się jednak w Czechach, gdzie nie umieli się porozumieć. Trafili nie tylko na dużą barierę językową, ale także trudności z wytłumaczeniem celu wędrówki. Pielgrzymka, ŚDM, wiara – to pojęcia, które w laickich Czechach nie są oczywiste. Trudniej też było znaleźć kościoły, w których kierunku zawsze zmierzali. Ale to właśnie w tym kraju, umęczeni brakiem porozumienia, przeżyli największą niespodziankę.
Cały artykuł w Gościu Gliwickim na 14 sierpnia i w e-wydaniu.
Zostały trzy dni drogi. Flagi dla pielgrzymów w prezencie Archiwum prywatne