O. Tomasz Maniura OMI, przewodnik grupy rowerowej NINIWA Team z Kokotka, tuż przed wyjazdem opowiada o jubileuszowej wyprawie wokół Morza Czarnego.
Szymon Zmarlicki: Misja JuT, czyli Jezu, ufam Tobie – tego tłumaczyć nie trzeba. Co zawierzacie w tej wyprawie Bożemu miłosierdziu?
O. Tomasz Maniura OMI: Cały świat! Nawet logo naszej wyprawy pokazuje, że chociaż świat sam w sobie jest dobry, bo stworzył go Bóg, to przez ludzki grzech my go niszczymy. Dlatego jest szary, ciemny. Jako symbol ciemności tego świata jedziemy wokół Morza Czarnego i otaczamy go pętlą Bożego miłosierdzia. Podobnie jak w logo ŚDM, ziemię otaczają wypływające promienie miłosierdzia. Oczywiście nieodłącznym elementem jest też rower. Świat, w którym wygrywa egoizm, potrzebuje Bożej miłości. Niestety ludzie dążą do samozagłady. Rodzą się konflikty, w bogatych społeczeństwach ucieka się nawet od przekazywania życia. Kiedy odrzuca się Boga, wszystko zaczyna się sypać – dlatego jedziemy o Boże miłosierdzie dla świata. Ale jednocześnie wiemy, że nasz trud, wysiłek i modlitwa mają sens tylko wtedy, kiedy my sami, uczestnicy wyprawy, będziemy mieli miłosierdzie dla siebie wzajemnie wewnątrz grupy.
Taka trasa nie była planowana od początku. Nie udało się pojechać do Niniwy. Kiedy i jak zapadła decyzja, że pojedziecie właśnie wokół Morza Czarnego?
Każda kolejna wyprawa, trasa i cel zawsze są dziełem Bożej Opatrzności. My mamy swoje plany, a Pan Bóg ma swoje – i po kolei daje nam je odkrywać. Na tym polega cała sztuka, żeby słuchać Jego głosu. Dla nas to już dziesiąta, jubileuszowa wyprawa, więc jako grupa NINIWA Team chcieliśmy pojechać do Niniwy. To było nasze naturalne pragnienie już od kilku lat. Jednak nie możemy pojechać do starotestamentalnej Niniwy, czyli do dzisiejszego Mosulu w północnym Iraku, bo są to tereny tzw. Państwa Islamskiego. Pozostało zatem pragnienie, żeby udać się w tamtym kierunku, dlatego obraliśmy kurs na Wschód. Powoli odrywaliśmy nasze plany i intencje. Kilka lat temu nikt nie wiedział, że będzie Rok Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, który zbiegnie się z jubileuszem NINIWA Team, więc aż prosiło się, żeby jechać w intencji o Boże miłosierdzie.
I to nie będzie łatwa trasa?
W tym roku trasa jest wyjątkowo wymagająca. Mamy do przejechania prawie 8000 kilometrów w 8 tygodni. To będzie szczególnie trudne ze względu na ilość gór do pokonania – w Rosji, w Gruzji… Kilka razy będziemy musieli wjeżdżać ze wszystkimi bagażami na ponad 3000 m n.p.m., czyli dużo wyżej, niż sięgają Rysy. Do tego spodziewamy się dużych upałów, na przykład w Turcji. Dalsza trasa przez Bałkany i wszystkie kraje byłej Jugosławii również jest bardzo górzysta. W takich warunkach robienie na rowerach po 1000 kilometrów od poniedziałku do soboty na pewno nie będzie łatwe, ale jestem przekonany, że to Boży pomysł.
Po wyprawie na Syberię w 2013 roku to druga tak daleka trasa.
Rzeczywiście, jest porównywalna. Wtedy mieliśmy do przejechania 8500 kilometrów, ale trasa była bardziej płaska. Teraz będzie odrobinę krócej, ale teren będzie cięższy.