- Muzyka ma poruszać nie tylko serca, ale i mury, i szyby! - mówią wolontariusze z diecezji gliwickiej, którzy już wiele tygodni temu rozpoczęli przygotowania do prowadzenia polskiego punktu katechetycznego podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.
– Krakowskie Centrum ŚDM poprosiło, żeby każda diecezja wystawiła jedną grupę, która będzie animować taki punkt. Na spotkaniu szefów wszystkich grup, które pojadą do Krakowa, podjęto decyzję, że Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży działające przy parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Tarnowskich Górach będzie reprezentowało diecezję gliwicką, dlatego już teraz szykujemy się do tego zadania głównie pod względem muzycznym – tłumaczy ks. Marek Mania, który koordynuje pracę grupy.
Do obowiązków młodzieży będzie należeć przede wszystkim animacja modlitw oraz liturgii sprawowanych dla grup z różnych diecezji w jednym z krakowskich kościołów lub w innym przeznaczonym do tego obiekcie.
Polscy pielgrzymi przybywający do Krakowa będą mogli dowolnie wybrać miejsce, w którym danego dnia wezmą udział we Mszy św. i katechezie, jaką wygłosi wyznaczony wcześniej biskup. Takie same punkty powstaną z myślą o gościach z innych krajów, a poprowadzą je młodzi mówiący w ich językach oraz biskupi, którzy do Polski przyjadą wraz ze swoimi rodakami.
– Na razie wybieramy i ćwiczymy pieśni, jakie będziemy proponować młodym ludziom do śpiewania. Ustalamy też tonację, żeby wszystkim odpowiadała, a z tym jest najwięcej zabawy – relacjonuje ks. Marek Mania. – Później zajmiemy się opracowaniem tekstów adoracji i prezentacji multimedialnych. Trzeba też będzie przygotować konferansjerkę i słowa przywitania księdza biskupa, ale w tym wspomaga nas młodzież z parafii Nawrócenia św. Pawła w Pyskowicach wraz z ks. Joachimem Kozą, z którymi współpracujemy – wyjaśnia.
Gdy uderzą bębny...
Spotkania pochłaniają dużo czasu i energii. Wolontariusze często po całym dniu zajęć w szkole czy na uczelni przesiadują do późnych godzin, by ostatecznie wszystko przebiegło perfekcyjnie. Ale nawet mimo niezjedzenia obiadu czy szalejącej za oknem burzy i wizji powrotu do domu w przemoczonych ubraniach każdy z nich ze szczerym entuzjazmem przychodzi na próby.
– Te przygotowania sprawiają, że cały czas się rozwijam. Poznaję nowych ludzi, z którymi podzielam pasję, jaką jest śpiew. Daje mi to ogromną radość i satysfakcję, w końcu śpiewamy na chwałę Bożą! – cieszy się Kasia Breguła, jedna z wolontariuszek.
– Muzyka to jedno, ale podstawa to rytm. Gdyby nie rytm, wokaliści też daliby sobie radę, ale dobrze, jeżeli jest to podkreślane – zauważa Damian Szala, który wspomaga szarpiącego struny gitary ks. Marka Manię grą na bongosach, czyli instrumencie perkusyjnym o kubańskim rodowodzie. – Kiedy odezwie się gitara i uderzą bębny, to mają poruszać nie tylko serca, ale i mury, i szyby! Najlepiej gdy wszystko, naprawdę wszystko drży od tych dźwięków – dodaje.