O sukcesie i satysfakcji pomimo braku wygranej oraz kolejnych, nie tylko muzycznych planach opowiadają Iwona i Marcin Ziemniewiczowie z zespołu Kadosz Uwielbienie. Ich krążek "Chwała Tobie Tato" zajął II miejsce w plebiscycie Chrześcijańskiego Grania na Płytę Roku 2015.
Szymon Zmarlicki: Na facebookowym profilu Kadosz Uwielbienie napisaliście: „Czujemy się, jakby to było pierwsze miejsce”. Nie szkoda było jednak tej wygranej, która była o włos?
Marcin Ziemniewicz: Szkoda! Wiadomo, że byłoby miło, gdyby to było pierwsze miejsce. Ale to działa na takiej zasadzie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Kiedy okazało się, że w ogóle jesteśmy w tym plebiscycie, było to dla nas bardzo przyjemnym zaskoczeniem i nagrodą samą w sobie. Później zaczęliśmy piąć się w górę, byliśmy na trzecim, drugim miejscu – super! I nagle, gdy znajdujesz się już na pierwszym miejscu, to nie chcesz go oddać. Tak było przez tydzień i chciałoby się, żeby tak zostało. Jasna sprawa, że skoro można by wygrać, to czemu nie?
Ale gdy po rozstrzygnięciu konkursu patrzy się na to z dystansem, to fakt, że w ogóle zajęliśmy wysokie miejsce w ogólnopolskim konkursie, gdzie konkuruje się z uznanymi na rynku muzykami – bo przecież w zestawieniu były profesjonalne zespoły jak Maleo Reggae Rockers czy TGD – rzeczywiście daje wrażenie, jakby to było pierwsze miejsce.
Iwona Ziemniewicz: To tylko kwestia tego, że „Chwała Tobie, Tato” nie została ogłoszona płytą roku. Ale fakt, że tylu ludzi nas słuchało, zna tę płytę i oddawało na nią głosy, sprawia, że naprawdę więcej nam nie potrzeba. Poznanie wyników było tylko wisienką na torcie. To, że nasza muzyka trafiła do tak dużego grona odbiorców, jest dowodem na to, że Pan Bóg miał w tym swój udział. Bo my zrobiliśmy naprawdę niewiele, jeśli chodzi o promocję.
M.Z.: Ta płyta jest dla nas narzędziem w promowaniu uwielbienia, zespołu i naszych pieśni. Jeśli jest to dostrzegane i uznawane, to bardzo dobrze! To znaczy, że spełnia swoją rolę.
Jakie są kolejne muzyczne plany zespołu?
I.Z.: Dwa tygodnie temu weszliśmy do studia i nagraliśmy kolejne trzy utwory! Mamy nadzieję, że za około dwa tygodnie wyjdzie tzw. live studyjny. Chcemy nagrać kolejną płytę. Nie mamy na to czasu, ale Pan Bóg ciągle się o to upomina. Wiadomo, że najważniejsze jest małżeństwo, rodzina i wszystko, co się z tym wiąże, ale z różnych innych rzeczy, w które się angażujemy, uwielbienie jest tym pierwszym powołaniem. Zwłaszcza że jak zostawiam Marcina choćby na godzinę samego, to on siada i potrafi napisać jedną, drugą trzecią piosenkę…
M.Z.: Siada? Chyba fika po drabinie! (śmiech)
I.Z.: To cud Boży, że między jednym a drugim remontem udało nam się nagrać trzy utwory w wersji akustycznej, razem z Adamem Szewczykiem na drugiej gitarze. Te same utwory będziemy chcieli nagrać na potrzeby płyty już z zespołem w pełnym składzie, ale na to będą potrzebne większe środki. Natomiast dochód z płyty „Chwała Tobie, Tato” częściowo finansuje realizację kolejnych muzycznych planów.
M.Z.: Teraz chodziło nam tylko o zrobienie zajawki, materiału wideo z sesji, na którym uchwycimy klimat spotkania, podczas którego ludzie „na gorąco” coś stworzyli. To ma być rodzaj promocyjnego singla wideo. Natomiast niewykluczone, że kiedyś pokusimy się o nagranie całej płyty akustycznie.
I.Z.: Tym bardziej że często posługujemy tylko we dwójkę i gramy akustycznie. W niektórych kościołach zwyczajnie nie ma warunków, żeby rozstawić bębny i zagrać mocno. Dlatego jest to nasza druga propozycja, że tego rodzaju muzyka nie musi być smutna i też może zachęcać do radosnej modlitwy uwielbienia.