Można chodzić do kościoła, ale tego Kościoła nie tworzyć – przekonywał bp Grzegorz Ryś.
Bp Grzegorz Ryś, ks. Piergiorgio Perini i ks. Zbigniew Wądołowski Klaudia Cwołek /GN W Gliwicach trwa kongres poświęcony nowej ewangelizacji. Po wczorajszym modlitewnym dniu dzisiejszy dostarczył sporą dawkę zagadnień do przemyślenia. A to za sprawą dwóch specjalnych gości: bp. Grzegorza Rysia z Krakowa, przewodniczącego Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji i ks. Piergiorgio Periniego z Włoch, twórcy systemu tzw. parafialnych komórek ewangelizacyjnych.
Bp Grzegorz Ryś zauważył, że wyrażenia „nowa ewangelizacja” i „przekaz wiary” są dziś odmieniane przez wszystkie przypadki. Ale pytanie brzmi: czy my w tych wydarzeniach odczytujemy swoje powołanie? A to z kolei rozstrzyga kwestię, czy w ogóle jesteśmy wierzący.
Potrzebne nawrócenie
Wielokrotnie cytował dokument V synodu biskupów Ameryki Łacińskiej z 2007 roku, gdzie jednym z ojców synodalnych był obecny papież Franciszek. W tym dokumencie z Aparecidy pojawia się ważne wyrażenie: nawrócenie pastoralne
- Nawrócenie pastoralne naszych wspólnot wymaga przejścia od duszpasterskich zabiegów o charakterze wyłącznie konserwującym do posługi zdecydowanie misyjnej - cytował bp Ryś. Liczby, określające kondycję Kościoła w Polsce, ciągle nie są złe. Musimy jednak zastanowić się, co za nimi stoi. Bp Ryś nawiązał do tzw. churchingu: - Mamy człowieka, który chodzi do kościoła. To jest dobre określenie „chodzi”. Wpada do niego, dzisiaj jest tutaj, jutro tam. Ale gdzie jest Kościół, którym on jest? Wspólnota, za którą odpowiada? On jest w tej parafii, ale jej nie tworzy. Nie osądzam ani nie potępiam tych ludzi. To jest pytanie do nas: co my konserwujemy? I co kryje się za liczbami - zastanawiał się.
W poszukiwaniu sensu
Kolejne pytania szły jeszcze dalej: co sprawia, że mamy czasem w Kościele poczucie fikcji? - To, że brakuje przekazu wiary – odpowiadał bp Ryś. - Kard. Ratzinger nazwał to szarym pragmatyzmem kościelnej codzienności, w której wszystko zdaje się trwać normalnie, a w rzeczywistości mamy do czynienia z wiarą, która umiera, traci swój sens. Niby wszystko jest w porządku. Toczy się według utartego od lat schematu. Ale ludzie nie mają doświadczenia, że ta codzienność kościelna do czegokolwiek ich wzywa – przekonywał bp Ryś. Dla chrześcijanina sensem jest powołanie, a to przychodzi w osobistym spotkaniu z Bogiem. I wtedy dopiero można do takiego osobistego spotkania z Bogiem prowadzić innych.