Zaskakujące doniesienia napływają z pierwszej wyprawy przygotowawczej NINIWA Team. Podczas jubileuszowej podróży rowerzyści nie ruszą się nawet z Kokotka. Przez sześć tygodni będą pedałować na... rowerkach stacjonarnych, produkując prąd!
Mimo tak nietypowej formy "podróży", podstawowe założenia wypraw NINIWA Team pozostaną niezmienione, a rowerzyści, którzy pozostaną w Kokotku, nie mogą liczyć na taryfę ulgową.
- Plan dnia będzie wyglądał standardowo. Poranna pobudka, dystans minimum 200 kilometrów z przerwami na odpoczynek, posiłki i Mszę świętą - wymienia o. Tomasz Maniura. - Będziemy zdani tylko na siebie, jak na każdej wyprawie. Rowerki dostosujemy tak, by można było przymocować do nich sakwy, w których będziemy trzymali wszystkie niezbędne rzeczy, w tym także części zamienne na wypadek awarii. Ustaliliśmy, że raz na dzień dwójka uczestników będzie mogła przesiąść się na tradycyjne rowery, by pojechać do sklepu po prowiant - dodaje.
Co ciekawe, zgodnie z formułą wypraw NINIWA Team, rowerzyści nie będą planowali noclegów. Każdego wieczora będą zatem musieli prosić oblatów z Kokotka o gościnę. Uczestnicy powinni być więc wyposażeni w śpiwory, karimaty i namioty, gdyby ośrodek był akurat zapełniony młodzieżą przyjeżdżającą tam na liczne spotkania.
W najbliższym otoczeniu rowerzystów NINIWA Team zrodziły się jednak pewne wątpliwości. W pierwszych komentarzach, jakie pojawiły się dziś rano na Facebooku, znajomi osób związanych z grupą zastanawiają się, co po wyprawie stanie się z taką ilością rowerków stacjonarnych. Tymczasem okazuje się, że lider NINIWA Team pomyślał i o tym.
"Po wyprawie przekażemy je do naszych (oblackich - przyp. red.) ośrodków misyjnych w Afryce. Z oczywistych względów nie ma tam zbyt wielu ścieżek rowerowych, a po terenach pustynnych ciężko poruszać się na dwóch kółkach. Dlatego w taki sposób chcemy krzewić w mieszkańcach Czarnego Lądu rowerową pasję!" - napisał o. Tomasz Maniura w SMS-ie do naszej redakcji.
NINIWA Team nie po raz pierwszy zaskakuje swoich kibiców oraz samych uczestników oryginalnymi pomysłami na podróżowanie. W 2014 roku podczas wyprawy w Nieznane internauci klikali w interaktywną mapę, wyznaczając grupie kierunek jazdy na każdy kolejny dzień.
Zamiast celu tym razem rowerzystów nurtuje jednak inne pytanie. - Gdzie "Górnik" zawiesi swoją słynną gigantyczną biało-czerwoną flagę? - zastanawiają się. Zapewniają przy tym, że pomimo pedałowania w miejscu nie będzie doskwierać im nuda oraz zamierzają regularnie dzielić się filmami i zdjęciami z „podróży”.
Więcej szczegółów poznamy już jutro na konferencji prasowej zaplanowanej tuż po powrocie rowerzystów z wyprawy przygotowawczej.
Przeczytaj również: