Czy w dobie zatrważającej liczby negatywnych informacji docierających z każdej strony jest jeszcze miejsce na "Radość Życia"? Czy mamy się w ogóle z czego cieszyć? Grupa 37 "hardkołowców" próbuje przekonać, że tak!
Zachód słońca przed znalezieniem noclegu na kolejnym przystanku wyprawy Archiwum NINIWA Team Wyjechali 3 sierpnia z Kokotka, każdy na swoich dwóch kółkach. Objuczeni w sakwy, wory transportowe, w jednolitych strojach ze szczególnym logo na piersi. NINIWA Team już tydzień „kręci” na rowerach w intencji rządzących państwami i modli się o ich szacunek do każdego życia ludzkiego. Wszystko to pod hasłem „Radość Życia”.
Słowa te dobrze korespondują z celem trasy – Wyspami Brytyjskimi, gdzie żyje sporo Polaków. Ci chętnie spotkają się z ojczystymi akcentami i wielką flagą Polski, wiezioną przez jednego z uczestników wyprawy. O radość nie będzie z pozoru łatwo, bo nieco zamknięte na gościnność zachodnie kraje dobrobytu, mogą solidnie utrudnić podróżnikom dostęp do noclegów czy możliwości umycia się. Paradoksalnie tam, gdzie żyje się najłatwiej, najtrudniej ludzie otwierają swoje serca i domy na nietypowych gości. Jednak każdy gest dobrej woli przyjmowany jest z uśmiechem, a każdy dzień przynosi rowerzystom i ich dobrodziejom sporo małych radości.
Sami uczestnicy wyprawy promieniują pozytywnym klimatem i chętnie dzielą się nim ze spotkanymi osobami. Czy tylko tyle i aż tyle wystarczy, żeby zmieniać ludzkie myślenie i serca? Jak pokazała jedna z sytuacji w Niemczech, można tym sposobem zmiękczyć nawet z pozoru zatwardziałe serca, które ostatecznie decydują się pomóc podróżnikom.
Rowerzyści przejechali już 42069 km, czyli o 2 tys. km więcej niż wynosi obwód Ziemi! Tak chwalą się przynajmniej sami uczestnicy i zdradzają, że sumę tę daje przejechanych w rzeczywistości 1137 km przemnożonych przez 37 uczestników. Rekordowo liczba ekipa musi dzielić się na trasie na 2 lub 3 grupy, by poruszać się zgodnie z przepisami. Można też wyobrazić sobie, jak trudno koordynować logistycznie taką grupę. O dziwo jednak uczestnicy są wyjątkowo zdyscyplinowani i punktualni przy wyjazdach i na ustalonych przerwach.
Trasa wyprawy do tej pory prowadziła przez Polskę, centralne Niemcy, a w sobotę rowerzyści dotarli wieczorem do Dortmundu, gdzie czekało ich miłe przywitanie i życzliwe, otwarte serca krewnych lidera grupy – o. Tomasza Maniury OMI. To tu właśnie podróżnicy wykorzystali czas niedzielnego odpoczynku i nabrali sił na kolejne kilometry jazdy od poniedziałku. Droga dalej poprowadzi ich na zachód m.in. przez Belgię, Luksemburg i Francję, a tam w Calais do przeprawy promowej do Dover.
Codzienne relacje z wyprawy można śledzić na oficjalnej stronie NINIWA Team.
Zobacz również: