Żeby się nawrócić, trzeba stanąć na realnej ziemi. Najlepiej obok mistyka odprawiającego Mszę i wpatrującego się w Hostię.
Taki jest dzisiejszy świat. Przesłaniając oczy, kod kreskowy może uczynić ślepym.
Pomiędzy dwiema skrajnościami zawsze musi istnieć jakiś złoty środek. Taki po prostu twardy grunt pod nogami, na którym człowiek spotyka się z drugim człowiekiem. I z Panem Bogiem.
Wciąż jest szansa na to, by wiek XXI nie przeszedł do historii jako sto lat samotności.
Między czernią a bielą zawiera się tyle treści, że portret św. ojca Pio w tym wydaniu ma być swego rodzaju napomnieniem.
Od rozumu do serca bywa daleko.
Drodzy i szanowni Czytelnicy, tym razem będzie trochę osobiście i nieco podniośle. A to dlatego, że w tym miejscu piszę po raz pierwszy. Z tym numerem rozpoczynam moją pracę w „Gościu Niedzielnym”. I mam ogromną potrzebę przekazania słów wdzięczności.
Tym razem będzie trochę osobiście i nieco podniośle.
To, co się stało niedawno w polskim parlamencie, można rozważać w kategoriach absolutnie nadzwyczajnego wydarzenia.
Czy już zawsze tak będzie? Czy doczekamy się zmiany?
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.