30 lat po wielkim pożarze

Mira Fiutak

publikacja 26.08.2022 20:28

26 sierpnia 1992 roku w okolicach Kuźni Raciborskiej wybuchł pożar, który pochłonął ponad 9 tysięcy hektarów lasu. Dzisiejsze obchody rocznicowe odbyły się w Rudach.

30 lat po wielkim pożarze Uroczystość na dziedzińcu Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego. Mira Fiutak /Foto Gość

Tamten upalny dzień, kiedy ogień pojawił się przy torach kolejowych, a potem ogarniał kolejne połacie lasu, wspominali dziś uczestnicy i świadkowie akcji gaśniczej. Ogień udało się opanować po prawie miesiącu, ale straty były ogromne. Po 30 latach od tamtych wydarzeń na pożarzysku rosną już drzewa. Chociaż - zdaniem wielu - miało pozostać jałową pustynią.

Właśnie tam odsłonięta została dziś tablica pamiątkowa i zasadzony został Dąb Papieski. symbol odradzającego się w tym miejscu życia. Oddano też hołd poległym w akcji ratowniczej strażakom: młodszemu kapitanowi Andrzejowi Kaczynie z jednostki w Raciborzu i druhowi Andrzejowi Malinowskiemu z Ochotniczej Straży Pożarnej Kłodnica. Trzecią ofiarą była mieszkanka Rud, która zginęła pod kołami samochodu jadącego do akcji.

30 lat po wielkim pożarze   Modlitwie w rudzkiej bazylice przewodniczył bp Jan Kopiec. Mira Fiutak /Foto Gość

Następnie bp Jan Kopiec przewodniczył Mszy św. w rudzkiej bazylice w intencji tych wszystkich, którzy uczestniczyli najpierw w ratowaniu, a potem w odnawianiu lasu, oraz tych, którzy wtedy zginęli.

- Liczby opisujące tamte wydarzenia, które dzisiaj przytaczamy, pokazują, na ile nas stać - odwagi, determinacji i poczucia jedności. Wtedy uświadomiliśmy sobie, jak cenna jest wspólnota i jedność między nami. Bo w takich sytuacjach jeden człowiek nie wystarczy, trzeba połączyć wszystkie siły - powiedział biskup gliwicki.

Kazanie bp. Jana Kopca:

Druga część uroczystości odbyła się na dziedzińcu Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego, gdzie zasłużonym w służbie leśnikom i strażakom wręczone zostały odznaczenia.

Obecny na uroczystości Edward Siarka, wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, powiedział, że z tamtej katastrofy wyciągnięto wnioski - powstał system dozoru chroniący lasy, udało się też szybko przywrócić życie na pożarzysku.

- Wtedy, kiedy tutaj płonął las, ludzie naprawdę płakali z nieszczęścia, które spotkało region. Natomiast strażacy musieli włączyć się w ciężką akcję, jakiej prawdopodobnie nigdy wcześniej nie prowadzili. Od tego czasu dużo wszyscy nauczyliśmy się. Potrafimy połączyć dwie formacje - zawodową i ochotniczą, co dzisiaj jest przykładem dla Europy, jak skutecznie można prowadzić akcje ratownicze - stwierdził.

W czasie dzisiejszej uroczystości wielokrotnie przytaczane były liczby opisujące tamte tragiczne dni. Pożar miał obwód 120 km i rozciągał się z południa na północ na przestrzeni 36 km.

W akcję zaangażowanych było ponad 10 tys. strażaków, żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy obrony cywilnej i leśników. Do dyspozycji mieli oni ponad tysiąc samochodów pożarniczych, 5 śmigłowców, 26 samolotów typu Dromader, 50 cystern kolejowych do transportu wody i 6 lokomotyw oraz czołgi, pługi i spychacze.

Do akcji ściągnięto strażaków i sprzęt z 34 województw (na 49 wówczas istniejących), pomagali leśnicy z 35 nadleśnictw.

W niektórych miejscach ziemia była rozpalona do 700 stopni Celsjusza. Do szpitali z oparzeniami trafiło 50 osób, a około 2 tysięcy potrzebowało pomocy na miejscu. Spłonęło 15 wozów gaśniczych i 26 motopomp oraz 70 km węży strażackich. Koszt akcji wyceniony został na 50 mln, a straty na 300 mln złotych.