Trzeba przejść przez ten czas próby

Mira Fiutak Mira Fiutak

publikacja 29.03.2020 13:36

O tym, jak nie wychodząc na zewnątrz, przybliżać się do siebie, o przygotowaniu do świąt w domu i tęsknocie za żywym Bogiem mówi biskup Andrzej Iwanecki.

Trzeba przejść przez ten czas próby Biskup Andrzej Iwanecki. Klaudia Cwołek /Foto Gość

Rozpoczynamy ostatni czas przygotowań do świąt w całkowicie nowej dla nas sytuacji. Co zrobić, żeby dobrze go wykorzystać duchowo? 

Bp Andrzej Iwanecki: Te dni będziemy przeżywać w zupełnie inny sposób niż dotychczas, inaczej niż się przyzwyczailiśmy. W tym czasie próby potrzebujemy przede wszystkim solidarności, dlatego liczy się każdy sposób komunikacji, który teraz jest możliwy, żebyśmy nie czuli się samotni. Nie możemy wychodzić na zewnątrz, ale wewnętrznie możemy się przybliżać do Boga i do drugiego człowieka. Na przykład szukając sposobu, jak bezpiecznie pomóc tym słabszym. Wszyscy mocno przeżywamy to, że nie możemy pójść do kościoła na Mszę św., korzystać z sakramentów. Teraz cały akcent przesunięty został na liturgię domową, na własne zaangażowanie i działanie. Może też bardziej niż zwykle uświadamiamy sobie, że jesteśmy Kościołem, w tym wymiarze Mistycznego Ciała Chrystusa, że jesteśmy wspólnotą, świątynią Ducha Świętego. Popatrzmy na to wszystko również w tym nowym świetle.

W tym sensie można powiedzieć, że jest to też okazja do wzięcia osobiście większej odpowiedzialności.

Pamiętajmy, że Kościół jest także obecny w naszych rodzinach. Może dotychczas nasze zaangażowanie w przeżywaniu tego czasu polegało na tym, że wychodziliśmy z domu do kościoła, a tam już księża razem z asystą liturgiczną byli przewodnikami naszej modlitwy. Teraz każdy ma szansę, żeby bardziej osobiście wejść w treści, którymi Kościół żyje w tych dniach. Zgłębiać je, towarzysząc Panu Jezusowi przed męką, na Drodze Krzyżowej aż po poranek zmartwychwstania. Dzięki takiemu własnemu czytaniu tekstów Pisma Świętego jest szansa na osobiste spotkanie Boga w Jego słowie. Mogą się w tym jednoczyć cale rodziny, w których zwykle łatwiej nam rozmawiać o pracy, szkole, sprawach codziennych, a trudniej na tematy religijne.

O tym, co może nam w tym pomóc, na następnej stronie:

Co może nam w tym pomóc?

Najpierw powinniśmy dowiedzieć się, czy będzie transmisja liturgii Triduum Paschalnego z naszego parafialnego kościoła. Jeśli nie, to można skorzystać z innych przekazów telewizyjnych, radiowych czy internetowych. Dobrze byłoby zaopatrzyć się w teksty, które pomogą nam włączyć się w liturgię. Ważne jest też zadbanie o wystrój mieszkania. Znaki pomagające nam w przeżywaniu tych treści, jak gałązka palmowa, krzyż, świeca, księga Biblii, ale też ładny obrus na stole. Bo ten stół, przy którym zwykle razem spożywamy posiłki, nabiera teraz dodatkowego znaczenia, jednoczy rodzinę na modlitwie. Pomaga nam w niej też przyjmowanie postaw modlitewnych, oczywiście w miarę sił i zdrowia. Postawa siedząca oznacza tego, który słucha, stojąca wyraża gotowość do wypełnienia usłyszanego słowa, a klęcząca jest postawą adoracji i uniżenia.

To trudne oddzielenie od siebie nawzajem, od swojego kościoła, parafialnej wspólnoty, uświadamia nam też, jak jest to dla nas ważne.

Tak się dzieje, kiedy coś tracimy. Ten brak możliwości przyjmowania sakramentów świętych niech wzbudza w nas coraz większą tęsknotę. Bo jeśli ludzie tęsknią za sobą, to jeszcze bardziej wzrasta ich miłość. Przekujmy więc tę tęsknotę za żywym Bogiem we wzrost naszej miłości do Niego i w szczere, duchowe zaproszenie Go do naszego serca. Ta trudna sytuacja pokazuje nam przede wszystkim, jak źle jest Kościołowi, kiedy nie może karmić się Eucharystią. Mamy jednak możliwość Komunii św. duchowej.

O Komunii św. duchowej na następnej stronie:

Jak przygotować się do niej, co może nam pomóc?  

Możemy wzbudzić w sobie to ogromne pragnienie przyjęcia Pana Jezusa do serca. Pomóc nam w tym może jedna z gotowych modlitw albo też możemy własnymi słowami zaprosić Pana, żeby przyszedł do naszego serca. W tej chwili nie możemy być na Mszy św. w kościele, ale to nie znaczy, że nie ma Mszy św., jak niektórzy mówią. Bo one są cały czas odprawiane i te łaski w nich wypraszane cały czas na nas spływają. Na ten nadzwyczajny czas Kościół udziela też nadzwyczajnych odpustów. Jeśli obecnie spowiedź św. jest dostępna tylko w wyjątkowej sytuacji, to przypominamy sobie w tym momencie istniejącą w Kościele praktykę żalu doskonałego. Ta niemożność uczestniczenia we Mszy św., Komunii św. czy spowiedzi może nam też uświadomić, że przyjmowanie tych sakramentów możliwe jest dzięki kapłanom. I prowadzić do większej troski o powołania kapłańskie, zwłaszcza teraz, kiedy w seminariach mamy tak mało kleryków.

Chociaż ten czas, który przeżywamy wydaje nam się taki trudny, niemalże zaciemniony, jak mówił papież Franciszek w piątkowy wieczór na placu św. Piotra, to w tych ciemnościach jest z nami Jezus. I to jest powód do radości. Nie mówię o wesołości, ale prawdziwej, głębokiej radości. Musimy pamiętać, że do Jezusa należy zwycięstwo, a nam trzeba po prostu przejść przez ten czas próby. Jest on niespodziewany, ale takie sytuacje też odsłaniają prawdę o nas samych.

Co jest najważniejsze w takim czasie próby?

Odpowiedzenie sobie na podstawowe pytania. Bo jeśli przychodzi taki moment, że mogę umrzeć albo utracić wszystko, to muszę wiedzieć, co jest dla mnie ważne. I wtedy zwykle odpowiadamy sobie, że jest to rodzina, a nie majątek.

A tak bardzo praktycznie, to w tym trudnym czasie trzeba zadbać o siebie, o swoją psychikę. Wiemy, jak działają na nas złe informacje i ile potrafimy ich udźwignąć. Trzeba też starać się nie podsycać paniki. To też czas osobistego odkrycia, że z Bogiem możemy rozmawiać zwyczajnie, własnymi słowami. Opowiadać mu o tym, co przeżywamy, co czujemy, mówić Mu o swoich lękach.

W czasie modlitwy na pustym placu św. Piotra papież Franciszek przypomniał, że mocno pogubiliśmy się w pędzie życia.

Doświadczamy kruchości, ale nie zawsze się z tym liczyliśmy, nie braliśmy tego pod uwagę. Zbudowaliśmy sobie świat nietrwały, myśleliśmy, że „zawsze będziemy zdrowi w chorym świecie”, jak powiedział Ojciec Święty. Dzisiaj trzeba sobie uświadomić, że w tej łodzi na wzburzonych falach jesteśmy wszyscy razem i że jest z nami Chrystus. A te ciemności, które nas ogarniają, mamy poddawać Bożemu światłu.