Obchody w Bytomiu-Miechowicach: uroczystość pod pomnikiem upamiętniającym ofiary i widowisko historyczne.
Dzisiejsze uroczystości w Bytomiu-Miechowicach odbyły się przy pomniku Ofiar Tragedii Górnośląskiej, gdzie złożone zostały wieńce i kwiaty. Były przypomnieniem tego, co wydarzyło się w tym miejscu pomiędzy
W obchodach związanych z 80. rocznicą Tragedii Górnośląskiej, w tym miejscu nazywaną też Tragedią Miechowicką, uczestniczyli przedstawiciele Sejmu i Senatu RP wraz z marszałkami Szymonem Hołownią i Małgorzatą Kidawa-Błońską, władze województwa śląskiego i opolskiego, które były organizatorami tego rocznicowego upamiętnienia, bp Andrzej Iwanecki, przedstawiciele konsulatu Niemiec, władz samorządowych, służb mundurowych i różnych organizacji.
Marszałek Szymon Hołownia w swoim wystąpieniu wymienił z nazwiska konkretne osoby, które zginęły w tamtych dniach, jak np. Wincenty Bober - pierwsza ofiara Tragedii Miechowickiej, niepełnosprawny Jan Mularczyk zabity w swoim domu czy Franciszek Urbański, który znalazł się tutaj, uciekając po powstaniu ze spalonej Warszawy.
- Sowieccy wyzwoliciele mordowali, gwałcili kobiety, sieroty z domów dziecka, zakonnice, zabijali starców i niepełnosprawnych. Dlaczego? Bo uważali, że im wolno, że takie jest prawo zwycięzcy. Że zemsta jest prawem zwycięzcy. Zemsta nigdy nie jest niczyim prawem - powiedział marszałek. - Musimy pamiętać o tym, że to, co się tu stało, wydarzyło się dlatego, że ktoś oderwał politykę, zwycięstwo, szczytne idee od człowieczeństwa - dodał, podkreślając, że nie ma czegoś takiego, jak mniejsze zło, dobry totalitaryzm czy dobry autorytaryzm. A przypominanie tamtych wydarzeń jest lekcją na dzisiaj. - Wiemy, ile Polska wycierpiała od niemieckiego nazizmu, wiemy, ile wycierpiała od sowieckiego totalitaryzmu. Zawsze będziemy to pamiętać - zaznaczył.
Podczas uroczystości przy pomniku upamiętniającym ofiary głos zabrał również prof. Joachim Kozioł, prezes Stowarzyszenia Pamięci Tragedii Śląskiej 1945.
- Stajemy na tej ziemi, która przesiąknięta jest krwią i łzami ludzi niewinnych. Stoimy w tym miejscu, aby pamiętać o całej Tragedii Śląska 1945 roku i próbować ogarnąć jej ogrom. Szczególnie chcemy pamiętać o tych co najmniej 50 tysiącach Ślązaków, którzy zostali internowani i wywiezieni do łagrów radzieckich, z których co najmniej 15 tysięcy zostało tam zamęczonych i zagłodzonych. Chcemy pamiętać o tysiącach Ślązaków, którzy zginęli tu na miejscu, o tych dziesiątkach tysięcy kobiet zgwałconych, o dramacie rodzin, które pozbawione zostały jednych żywicieli. Chcemy pamiętać o tych, którzy zostali wypędzeni z własnych mieszkań na bruk, o tych tysiącach ludzi, którzy zostali deportowani do Niemiec i wszystkich, którym odebrano elementarną godność ludzką - wymieniał. - Chcemy pamiętać, bo pamięć jest oznaką cywilizacji. Pamięć jest również elementem tożsamości, jest źródłem prawdy i jest warunkiem lepszej przyszłości - podkreślił.
Tego dnia w Miechowicach odbyło się również widowisko historyczne „Walki o Miechowice
To wielkie przedsięwzięcie. W inscenizacji wzięło udział ponad 280 osób z 29 grup rekonstrukcyjnych z Polski i Czech. Widzowie mieli okazję zobaczyć historyczne pojazdy z czasów II wojny światowej i profesjonalne pokazy pirotechniczne, ale przede wszystkim ogrom cierpienia mieszkańców Miechowic. W inscenizacji przywoływana jest zawsze postać torturowanego, a następnie zastrzelonego ks. Jana Frenzla, proboszcza miechowickiej parafii.
Natomiast wczoraj w Pałacu w Miechowicach odbyła się prelekcja poświęcona tamtym tragicznym wydarzeniom stycznia 1945 roku, które przybliżył historyk Dariusz Pietrucha, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium”. A także koncert aktora Lecha Dyblika, który od lat występuje podczas rocznicowych obchodów Tragedii Górnośląskiej w Miechowicach, a także w historycznej inscenizacji.