W pierwszą rocznicę śmierci ks. inf. Pawła Pyrchały (22 sierpnia) w kościele św. Józefa w Zabrzu odbyła się uroczysta Msza św., a po niej odsłonięto tablicę jego imienia na rondzie przy granicy miasta.
Eucharystia zgromadziła wielu wiernych, nie tylko parafian. Przybyli zaprzyjaźnieni księża z kraju i zagranicy, rodzina, siostry zakonne, przedstawiciele obecnej i poprzedniej władzy samorządowej. Można było zobaczyć wiele tych samych ludzi, którzy rok temu obecni byli na pogrzebie.
Niestety, po raz kolejny z powodu choroby nie udało się dotrzeć biskupowi opolskiemu Andrzejowi Czai, niegdyś wikaremu tej parafii, który miał przewodniczyć Eucharystii. Posługi głównego celebransa podjął się bp Andrzej Iwanecki, który założył do liturgii mitrę otrzymaną w prezencie od księdza infułata wkrótce po nominacji biskupiej, a którą miał także podczas sakry w gliwickiej katedrze.
- Rok temu bardzo uroczyście, z obecnością rzeszy ludzi, przeżywaliśmy pogrzeb wyjątkowego człowieka, kapłana, "patriarchy Zabrza" - jak mówią niektórzy. Gdy miałem okazję ponownie wsłuchiwać się w przemówienia na jego temat, wczytywać się w liczne artykuły opisujące jego życie, słuchać świadectwa osób, które go spotkały, to trzeba powiedzieć, że wyłaniała się z tego niezwykła postać kapłana, którego życie, zaangażowanie duszpasterskie i działalność społeczna nie są możliwe do opisania w krótkiej homilii - mówił bp Iwanecki. Wśród bardzo wielu zdań wypowiedzianych w czasie pogrzebu ks. Pyrchały szczególnie jedno utkwiło mu w pamięci: "Zgasło światło w jego konfesjonale, w którym spędzał mnóstwo czasu, ale świeci jasno światło jego życia".
Biskup Iwanecki przypomniał m.in. jego umiejętność budowania mostów między ludźmi, w kraju i za granicą, troskę o chrześcijańskie życie każdego, zaangażowanie w życie miasta i diecezji opolskiej i gliwickiej, a także wielką pomoc w czasie stanu wojennego internowanym i ich rodzinom.
Kazanie bp. Andrzeja Iwaneckiego:
- Pragnę szczególnie wspomnieć i podkreślić jego czas na emeryturze. To jest taki sprawdzian dla człowieka. On potrafił odnaleźć swoje miejsce w Kościele, powiem, że imponował mi bardzo. Kiedy aktywny, w miarę oczywiście swoich sił i zdrowia, pomagał tutaj, w parafii, w tym konfesjonale, przy ołtarzu. Bardzo też pokorny w przekazaniu pałeczki ks. Józefowi [swojemu następcy - przyp. red.]. Wiele czasu spędzał w IPN - wyliczał bp Iwanecki. - Można powiedzieć, że miał fantastyczny charyzmat wydobywania prawdy i dobra o Kościele, opisując piękne postacie kapłanów, którzy swoje życie oddali Bogu, Kościołowi, człowiekowi. Te książki są wśród nas, do nich wciąż możemy się odnieść - mówił bp Iwanecki.
Po Mszy św. w kościele uczestnicy przemieścili się na rondo u granic miasta i parafii, gdzie prezydent Zabrza Agnieszka Rupniewska i bp Iwanecki odsłonili tablicę ks. Pyrchały. Spotkanie przebiegło w radosnej atmosferze, ze wspomnieniami anegdot związanych z infułatem, który sam, ciągle w ruchu, wiele czasu spędził za kierownicą. "Jo już jada" - to jedna z najbardziej znanych jego odpowiedzi, gdy telefonowano za nim, jeśli przy licznych zajęciach nie potrafił zdążyć na czas. Ale miał czas dla człowieka i także dlatego jest wciąż tak dobrze i serdecznie wspominany.