Gdyby hrabia Guido odwiedził dziś kościół św. Mikołaja w Reptach Śląskich, z pewnością byłby zadowolony.
Wnętrze świątyni, którą ufundował ten słynny górnośląski magnat przemysłowy, prezentuje się dziś równie elegancko, jak za jego czasów. A trzeba przyznać, że od dnia poświęcenia kościoła przez ks. dziekana Antoniego Bursiga (21 września 1871 r.) na przestrzeni półtora wieku wystrój znacząco się zmienił i odbiegł od oryginalnego. Jeszcze nie tak dawno temu tylko archiwalne zdjęcia przypominały, że gdzieś głęboko pod warstwami kolejnych przemalowań, zarówno na elementach wyposażenia rodem ze znanej monachijskiej firmy Mayera, jak i na ścianach, sklepieniach i filarach, krył się pierwotny, jakże barwny wystrój.
Zachować dla przyszłości
O wartości tego neogotyckiego kościoła, wyróżniającego się wśród świątyń regionu elewacją z białego kamienia z kontrastowym detalem w czerwonej cegle, nie zapomniał również Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Obiekt objęto ochroną prawną, wpisując go 27 maja 2011 r. do rejestru zabytków. Odtąd, dzięki pracom konserwatorskim i restauratorskim realizowanym z inicjatywy proboszcza ks. Piotra Sikory i niemal wyłącznie w oparciu o środki własne parafii, świątynia z każdym rokiem odzyskuje pierwotne piękno.
Jako pierwszy w latach 2012–2014 został poddany pełnej konserwacji ołtarz główny z obrazem św. Mikołaja (1848 r.), pędzla krakowskiego malarza, Wojciecha Eliasza. Nie obyło się bez niespodzianek; przy okazji zaistniała konieczność uporania się z małą transformacją prezbiterium i uzupełnieniem płytek posadzki po demontażu wtórnych balasek i zbędnego podestu pod ołtarzem posoborowym, powstałych na fali modyfikacji po Vaticanum II. Później przyszła kolej na pozostałe neogotyckie elementy wyposażenia: boczne ołtarze Najświętszego Serca Pana Jezusa i Matki Bożej, chrzcielnicę oraz ambonę z baldachimem z figurkami muzykujących aniołów i stopniami z koronkowo-ażurową poręczą. Unikalnym obiektem do konserwacji była polichromowana boazeria w prezbiterium. Przywrócono też oryginalną kolorystykę stacjom drogi krzyżowej i figurom zdobiącym filary nawy. Wszystkie te zadania realizowali konserwatorzy dzieł sztuki Jolanta i Janusz Łęgowscy oraz Sylwia Kudła-Herner z Pracowni Konserwacji Zabytków „Antique Style” z Katowic. Odrestaurowano też konfesjonały, ławki i balustradę chóru muzycznego. Po usunięciu wtórnych przemalowań lśnią dziś one szlachetnym pięknem drewna, z którego zostały stworzone.
I stało się kolorowo
Równolegle prowadzono konserwację witraży ornamentalnych i figuralnych (Matki Bożej i św. Antoniego Pustelnika). Te ostatnie są interesujące z uwagi na polskojęzyczne inskrypcje: „Matko Chrystusowa, módl się za nami!”, „Święty Antoni, sławny patronie, staw się za nami przy boskim tronie”. Na jednym z witraży ornamentalnych widnieje herb fundatora, hrabiego Guido Henckel von Donnersmarcka. Konserwację wszystkich okien wykonał Ireneusz Franusik z Nakła Śląskiego. On jest także autorem barwnych przeszkleń, które wzbogaciły drzwi wejściowe podczas kompleksowej restauracji stolarki w całym kościele.
Już w trakcie prac w latach 2012–2020 było wiadomo, że aby dopełnić monumentalnego dzieła, nie można pominąć odnowienia malatury ścian. Badania odkrywkowe i archiwalia jasno to potwierdzały. Decyzja o podjęciu wyzwania rekonstrukcji polichromii, które pierwotnie zdobiły wnętrze, zapadła w parafii w 2021 r., który był dla tutejszej wspólnoty rokiem jubileuszowym 150. rocznicy konsekracji kościoła (21 września 1871 r.). Najpierw odbyły się misje parafialne, które prowadził ks. Janusz Iwańczuk z diecezji opolskiej, a 26 września – uroczysta suma pod przewodnictwem biskupa gliwickiego Jana Kopca. Niedługo po tym rozpoczęto prace.
Na następne 150 lat
Dla wyjaśnienia skali zakresu prac, trzeba zaznaczyć, że już od czasu remontu i rozbudowy zakrystii w 1930 r. wnętrze świątyni stawało się coraz bardziej monochromatyczne. W 1980 r. przemalowano je po raz kolejny, w większości na biało i szaro, a fragmenty sklepień na żółto i zielono. Taki wygląd przetrwał do 2021 r. W latach 80. XX w. powstały wtórne malowidła figuralne autorstwa Witolda Pałki, które treściowo odpowiadały oryginalnym przedstawieniom, ale nie respektowały ich neogotyckiej stylistyki. W związku z tym podczas komisji konserwatorskiej zaakceptowano decyzję o ich usunięciu.
Na podstawie śladowo zachowanych oryginałów uwidocznionych w odkrywkach odtworzono wielorakie geometryczne wzory szablonowe, biegnące wzdłuż wszystkich filarów, pilastrów, żeber sklepiennych i niektórych wnęk okiennych. Mają one decydujące znaczenie w odbiorze całości malarskiej dekoracji. Projekty szablonów i kolorystykę opracował konserwator dzieł sztuki Robert Goździk z Krakowa, a całe zadanie zrealizował Zakład Malarski Michał Potysz z Gorzyczek.
Ponadto wykonano szereg malowideł figuralnych – rekonstrukcji odpowiadających zidentyfikowanym w odkrywkach, lecz szczątkowo zachowanym oryginałom. W prezbiterium to dwie duże sceny: Cud w Kanie Galilejskiej i Ostatnia Wieczerza, medaliony z doktorami Kościoła: Ambrożym, Augustynem, Hieronimem i Grzegorzem Wielkim oraz czterema Ewangelistami. Na sklepieniu nad skrzyżowaniem naw odtworzono w transepcie postać Chrystusa z adorującymi aniołami oraz archaniołów Michała, Rafała i Gabriela. Wszystkie przedstawienia figuralne wykonał artysta malarz Łukasz Szymonowicz z Krakowa. 22 czerwca tego roku odbył się komisyjny odbiór malatury odrestaurowanego wnętrza.
Ten moment to wielka radość dla parafii, choć prawda jest taka, że to nie koniec. Jest jeszcze wiele do zrobienia, jak choćby dokończenie dopiero częściowo odrestaurowanej elewacji albo drogi procesyjnej wokół świątyni. Wielobarwne wnętrze nastraja jednak optymistycznie i pomaga z nadzieją patrzeć w przyszłość.• Autorka jest konserwatorem zabytków diecezji gliwickiej
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się