Nowy numer 38/2023 Archiwum

Wykręcili 700 kilometrów

To team pełen zapału, determinacji i chęci pomagania. Z trudnościami radzi sobie… uśmiechem.

Wolontariusze ze Szkoły Podstawowej nr 21 w Gliwicach zorganizowali akcję „Kręcimy kilometry dla gliwickiego hospicjum”. Na rowerach w 7 dni pokonali ponad 700 km z Gliwic do Świnoujścia. To ich piąta wyprawa charytatywna, a druga na rzecz gliwickiego hospicjum.

Dwie pasje

– Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Gliwicach jest w rozbudowie, która w pandemii się zatrzymała. By prace mogły być kontynuowane, potrzebne są pieniądze. Chcemy pomóc, bo kolejka ludzi do pobytu w hospicjum jest duża, a miejsc zbyt mało. W ubiegłym roku w drodze na Hel odwiedziliśmy hospicjum w Pucku założone przez ks. Jana Kaczkowskiego. Można śmiało powiedzieć, że jest to jedno z najpiękniejszych hospicjów w Polsce, a zaryzykuję stwierdzenie, że nawet na całym świecie. To dom pełen miłości i chcemy, żeby gliwickie hospicjum też stało się takim domem, a na to potrzeba nakładów finansowych – mówi Anna Guzek. Jest katechetką w Szkole Podstawowej nr 21 w Gliwicach. Tam prowadzi Szkolne Koło Wolontariatu i Szkolny Klub 80 Rowerów. Te dwie pasje, które przekazuje uczniom, połączyła w charytatywnym kręceniu kilometrów. – W tym roku treningi zaczęliśmy dość późno, bo długo pogoda nie dopisywała, ale za nami już sporo przejechanych kilometrów. W wyprawie do Świnoujścia, która przebiega pod hasłem: „Jeszcze większe poruszenie na gliwickim terenie”, bierze udział 5 chłopców i 4 dziewczynki. To uczniowie klas VI, VII i VIII. Dla części z nich to pierwsza wyprawa charytatywna, dla części – druga. To młodzi wolontariusze, którzy są pełni determinacji, zapału i chęci pomocy – opowiada pani Anna.

Zaprzyjaźnieni z rowerami

W sobotę 27 maja wyruszyli z Gliwic do Świnoujścia. Spotykamy ich w Opolu, na pierwszym noclegu. Goszczą w parafii św. Karola Boromeusza na osiedlu Chabrów. – Zawsze z tatą dużo jeździłam na rowerze. Pokonywaliśmy 20 kilometrów, potem 40. Już przed rokiem myślałam o udziale w wyprawie, ale nie odważyłam się zgłosić. Tym razem, zachęcona przez przyjaciółki, zdecydowałam się. Ważne, że dzięki temu wysiłkowi pomagamy innym. W drodze mamy świetną atmosferę. Puszczamy muzykę, śpiewamy, żartujemy i pomagamy sobie nawzajem – opowiada Julka Piontkiewicz. – Nie planowałam uczestniczyć w wyprawie, ale podczas większego treningu do Krakowa dobrze sobie poradziłam i pani Ania powiedziała, że bierze mnie do Świnoujścia. Jadąc, wspieramy hospicjum zbiórką na jego rozbudowę. Ale dużo też myślimy o ludziach, którzy są tam pacjentami. Myślę, że każdy z nich powinien mieć poczucie, że ktoś o nim myśli, że komuś na nim zależy – mówi Laura Wawrzynkiewicz. Dla Filipa Żmury to druga wyprawa. Przed rokiem dotarł na Hel. – Mam dużo dobrych wspomnień. To była niesamowita przygoda. Pamiętam, że przez pierwsze dni miałem problemy z kolanem, ale później było już dobrze – dzieli się Filip. Jego imiennik, Filip Wypysiński, kręci charytatywnie po raz pierwszy. – Lubię pomagać, a do takiej formy pomagania namówili mnie koledzy. Jestem przekonany, że tej przygody nie zapomnę – mówi. Dodaje, że na rowerze jeździ od wczesnego dzieciństwa.

Skarbonka coraz pełniejsza

Z Opola ruszyli do Wrocławia. Kolejne postoje mieli w Głogowie, Krośnie Odrzańskim, Gorzowie Wielkopolskim i Szczecinie. W piątek 2 czerwca dotarli do Świnoujścia. Nie obyło się bez trudności. Już na drugim etapie w rowerze Julii zepsuła się piasta, co uniemożliwiało dalszą jazdę. Nieoceniona okazała się pomoc rodziców, którzy zabrali rower do naprawy w Gliwicach. W środę na trasie do Krosna Odrzańskiego coraz częściej pojawiały się podjazdy. Do tego ból kostki, problemy z kolanem. Ale w tych wszystkich sytuacjach ważne było hasło: „Jeżdżąc na rowerze, uśmiechaj się więcej”. Jak pozyskują pieniądze dla hospicjum? – Już w dniu wyjazdu mieliśmy sponsorów, którzy zadeklarowali łącznie 36 zł za każdy przejechany kilometr. W miejscach, gdzie się zatrzymujemy, zbieramy datki do puszek, a w internecie prowadzimy zrzutkę – wylicza A. Guzek. W trakcie wyprawy dołączali kolejni sponsorzy. W efekcie po kilku dniach ich każdy przejechany kilometr był już wart ponad 58 zł, co daje sumę ponad 40 tys. zł. W środę Grupa Mostostal Zabrze zaoferowała 2 zł za każdy przejechany kilometr i to za każdego z 10 uczestników wyprawy, co powiększyło pulę o około 15 tys. zł.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast