Mieszkają niedaleko Mikołajewa i Chersonia. Pomimo stałego zagrożenia związanego z wojną, nie zarzucili lekcji muzyki.
Sześcioro uczniów szkół muzycznych w Perwomajsku, miejscowości w obwodzie mikołajewskim, przyjechało razem z opiekunami na tydzień do Gliwic. Chcieli przeżyć w Polsce nasze Boże Narodzenie, w kalendarzu wcześniejsze niż prawosławne, ale też pokazać swoje umiejętności muzyczne i ukraińską kulturę.
Pierwszy koncert odbył się wczoraj w Centrum Edukacyjnym im. Jana Pawła II. Młodzież i dzieci z Ukrainy wystąpią jeszcze dzisiaj o 18.00 w „Cechowni” (ul. Bojkowska 35), a 23 grudnia o 18.00 w Centrum Kultury „Jazovia” (Rynek 10). Przy okazji koncertów można wesprzeć finansowo mieszkańców Ukrainy.
W programie koncertu są utwory muzyki klasycznej, ukraińskie pieśni ludowe oraz kolędy. Jedną z nich „Śpij, Jezu, śpij” dedykują tym, którzy zginęli w ostatnich miesiącach w Ukrainie, dzieciom, które straciły życie.
Chłopcy grają na akordeonach, a dziewczyny na bandurach, tradycyjnych ukraińskich instrumentach ludowych (klasyczna wersja koncertowa ma ponad 60 strun).
Z młodzieżą przyjechała ich nauczycielka muzyki Tatiana Semenenko, a pobyt na miejscu zorganizowała Natalia Tkhorevska, która od sześciu lat razem z mężem, również muzykiem, mieszka w Gliwicach. Znają się, bo razem studiowały w Konserwatorium Muzycznym w Charkowie.
- Chcieliśmy, żeby dzieci trochę odpoczęły od tego, co mają na co dzień. Od rakiet, bomb, które codziennie spadają na nasze miasta i syren, które ciągle słychać. Dzieci uczą się on-line, również w szkole muzycznej, i to jest bardzo trudne. Poza tym, czasami mają lekcje u mnie w domu, bo przecież muzyki nie da się inaczej uczyć - mówi Tatiana Semenenko, która ze strony babci ma polskie korzenie.
Codzienność jest trudna, często w czasie lekcji odzywa się syrena. Wtedy szybko schodzą do schronu czy do piwnicy i tam dalej prowadzone są zajęcia.
Prąd jest tylko przez dwie godziny na dobę. - Wtedy naprawdę nie wiadomo, czy uczyć dzieci, czy załatwić ważne sprawy przez Internet, czy ugotować coś do jedzenia - mówi Natalia.
Co im pomaga przetrwać tę trudną codzienność? - Dzieci i muzyka - odpowiada Tatiana. - Bo kiedy na nie patrzę, to wiem, że muszę się zmobilizować i zabrać do działania. Na co dzień nie można niczego planować, bo nie wiadomo, co będzie jutro. Żyjemy dniem dzisiejszym, ale ludzie wierzą, że będzie dobrze - dodaje.
Są jeszcze bardzo młodzi, a już mają poważny bagaż doświadczeń, dlatego piosenki, które piszą nie mówią o błahych sprawach, ale o zwycięstwie Ukrainy. Taki właśnie utwór, do którego słowa napisała Ola, córka Tatiany Semenenko, a muzykę skomponował Anton, można usłyszeć podczas koncertów w Gliwicach.