Rozpoczęła się kolejna Operacja MIR: Górskie Bałkany

Podczas gdy w nocy rowerzyści NINIWA Team rozjeżdżali się już do swoich domów po wyprawie na Nordkapp, piechurzy wczesnym rankiem wylecieli do Czarnogóry.

Przed nimi 420 km wędrówki do Medjugorja i… szalony wyścig autostopem do Kokotka. Rozpoczęła się Operacja MIR: Górskie Bałkany.

W środę wieczorem prowincjał polskich oblatów o. Paweł Zając przewodniczył pożegnalnej Eucharystii w kaplicy Świętych Młodzianków przy Oblackim Centrum Młodzieży NINIWA w Kokotku. Po niej 24 piechurów wyjechało na lotnisko w Pyrzowicach, skąd rano odlecieli do Podgoricy, stolicy Czarnogóry.

– Lądujemy, busem lub autostopem udajemy się do miejscowości Kolasin, wyruszamy 420 km pieszo przez rejony: Sinjajevina, Durmitor, Nacjonalni Park Sutlejska, Zelengora, Treskavica, Bjelasnica, Cvrsnica, Mostar. Docieramy do Medjugorja i tam spędzamy jeden dzień. Później jedziemy nad Morze Adriatyckie, tam również zostajemy dzień na plaży. Następnie parami mieszanymi wyruszamy w wyścig autostopem przez Chorwację, Słowenię, Austrię i Czechy – kto pierwszy w Kokotku – nakreśla plan wyprawy pieszej jej lider, o. Dominik Ochlak OMI.

Podobnie jak rowerzyści, także piechurzy w ramach wspólnej Operacji MIR ofiarują trud drogi w intencji pokoju na świecie, szczególnie w Ukrainie.

Cel pieszych wypraw: być silnym i wrażliwym

– Wydaje się, że nie ma tu sprzeczności, a jednak jedno i drugie wymaga pracy nad sobą. Taki cel pieszych wypraw NINIWA Team uświadomiłem sobie w 2019 roku. Wędrówka przez Rumunię pomogła mi odkryć dobroć Boga i Jego piękno, kiedy chłonąc wszystkie karpackie widoki, trudno było oprzeć się geniuszowi Autora. W byciu silnym pomagała droga, to ona ustalała reguły: wymagała, zaskakiwała, zalewała nogi zamieniając się w rzekę, wyczerpywała na ostatnich kilometrach i ujawniała moje słabości – wspomina o. Ochlak jedną z poprzednich wędrówek.

Co jeszcze można przeżyć na wyprawie pieszej? Na przykład nocleg w tartaku gdzieś w Karpatach, wieczorne opowieści wśród mołdawskich winnic czy Msze święte na plaży Czarnego Morza. – A przede wszystkim zobaczyć wewnętrzny świat kogoś drugiego, świat tęsknot i pragnień, i niczego nie przyspieszać… To łączy, a troska o ludzi dodaje delikatności – dodaje lider piechurów.

Piechurzy mają w nogach już 2 tysiące kilometrów

Piesze wyprawy NINIWA Team narodziły się obok wypraw rowerowych i wynikają z zamiłowania o. Dominika Ochlaka do chodzenia. Piechurzy przemierzają drogę na tych samych zasadach co rowerzyści: idą „na wiarę” zwykle ponad 400 km, bez umówionych noclegów, niosąc wszystko na plecach.

Pierwsza wyprawa odbyła się w 2018 roku i prowadziła drogą Świętego Jakuba z Lizbony do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Druga wiodła z Sybina w Rumunii przez łuk Karpat do miejscowości Prymorskie na Ukrainie, mijając wioski w Mołdawii. Podczas trzeciej wyprawy w warunkach epidemii piechurzy przeszli 502 km Głównym Szlakiem Beskidzkim z Ustronia do Ustrzyk Górnych, pokonując polską część Karpat. Zeszłoroczna wyprawa prowadziła przez miasta i wsie Gruzji, a także przez nieprzebyty jeszcze Kaukaz, który przed piechurami odsłonił niesamowite panoramy, przełęcze na wysokościach od 2800 do 3500 m n.p.m. oraz dużo ludzkiej i Bożej dobroci.

Relacje z wyprawy pieszej będą publikowane na stronie NINIWYwww.niniwa.pl – oraz na Facebooku i Instagramie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..