– Chcemy przywracać ludziom nadzieję – mówią siostry, które rozpoczynają swoją posługę w ośrodku rehabilitacyjnym.
W uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej bp Jan Kopiec poświęcił nowy dom zakonny kamilianek, gdzie zamieszkają siostry Teresa Popenda i Sylwia Gibała. Wcześniej biskup gliwicki przewodniczył Mszy św. w kaplicy Ośrodka Rehabilitacyjnego im. św. Rafała Archanioła. Wśród koncelebrujących byli m.in. od lat związany z tym miejscem bp Jan Wieczorek, prowincjał kamilianów o. Mirosław Szwajnoch MI, dawny dyrektor placówki ks. Franciszek Balion i obecny – ks. Kazimierz Tomasiak.
Z Rzymu na uroczystość przyjechała s. Zelia Andrighetti FSC, przełożona generalna Zgromadzenia Córek Świętego Kamila, były też obecne siostry kamilianki z Opola. Biskup gliwicki nawiązał do czytanego tego dnia fragmentu Ewangelii o weselu w Kanie Galijskiej. – Takich sytuacji z pewnością było więcej, kiedy Maryja zwracała się do swojego Syna o wsparcie, a niekiedy wydobycie z jakiegoś kłopotu. Jesteśmy przekonani, że taka rola przypadnie tutaj w ośrodku w Rusinowicach drogim siostrom, że będą miały zawsze na uwadze przychodzenie z pomocą, bo to jest najpiękniejsze powołanie – podnosić na sercu i na duchu. Kościół gliwicki za to wam dzisiaj dziękuje – powiedział. Do tej pory kamilianki miały tylko jeden dom w Polsce, w Opolu-Sławicach. Są małą wspólnotą, liczącą zaledwie pięć sióstr, teraz mieszkających w dwóch placówkach. – Wierzę, że to jest znak opatrzności Bożej. Od długiego czasu noszę w sercu pragnienie otworzenia nowych domów w Polsce, aby żyć, ewangelizować i realizować nasz charyzmat pośród chorych – mówi s. Zelia Andrighetti. – Gdyby patrzeć tylko po ludzku, to nie jest łatwe, bo mamy tutaj bardzo mało powołań, ale Matka Boża powiedziała w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. I wierzę głęboko, że Bóg przemieni tę naszą małość w wielkie rzeczy, że Pan przemieni naszą wodę w wino. Odbieram to miejsce jako sanktuarium cierpienia, ale też podniesienia, rehabilitacji nie tylko fizycznej, ale i duchowej. A to jest nasz charyzmat – podkreśla matka generalna.
Siostra Sylwia Gibała pochodzi z Krakowa, w zgromadzeniu jest od 1996 r., wcześniej pracowała w Opolu i kilku placówkach we Włoszech. – Najważniejsza jest obecność, chcemy wskrzesić nadzieję w ludziach, w których św. Kamil widział cierpiącego Boga i mówił, że tak mamy się nimi opiekować, jak matka swoim umierającym jedynakiem – mówi o posłudze, którą rozpoczyna w nowym miejscu. – Rodzicom, którzy przyjeżdżają tu ze swoimi dziećmi, chcemy dać nadzieję, która nieraz pewnie podupadła. Żeby mieli siłę dźwigać cierpienie i widzieli, że ono nie jest daremne, że obok jest druga osoba i zawsze jest Bóg, który nad nimi czuwa. To jest tajemnica, nie rozumiemy cierpienia, ale musi w tym być coś naprawdę wielkiego, skoro sam Syn Boży cierpiał. Chcemy tym ludziom pomóc uwierzyć w to, że nie są sami. Wiara daje siłę, a my chcemy im dać nadzieję – dodaje s. Sylwia. Z kolei s. Teresa Popenda pochodzi z parafii kamiliańskiej w Zabrzu. W zgromadzeniu jest już 47 lat, z czego większość pracowała za granicą – we Włoszech i w Afryce. – W grudniu minie 8 lat, jak jestem w Polsce. Zawsze chciałam, żeby była druga wspólnota, i nareszcie przyszedł czas, że tak się stało. Dziś zaczynamy tę posługę, powierzam wszystkim to nasze miejsce i proszę o modlitwę – mówi kamilianka.
Kaplica w ich domu jest pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, więc 26 sierpnia to był najlepszy termin na tę uroczystość. Dzień wcześniej do kaplicy przeniesiony został Najświętszy Sakrament i odbyły się trwające do północy czuwanie i adoracja.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się