Piękne życie pięknej osoby, która od 70 lat służy grą na organach w kościele w Turzu koło Kuźni Raciborskiej.
Podczas ostatniego spotkania muzyków kościelnych w Gliwicach odbyła się promocja książki – wywiadu z Reginą Kudlą. Pełną uroku rozmowę przeprowadziły Dominika Gorosz-Złoty z Radia DOXA i Ewelina Szendzielorz z Diecezjalnego Instytutu Muzyki Kościelnej w Opolu.
Książka ukazała się w opolskiej serii wydawniczej „Śląska Fermata”. Jej redaktor ks. dr hab. Grzegorz Poźniak scharakteryzował panią Reginę: „skromna osoba o sercu »wystającym« z każdego skrawka osobowości”. Książka to także gratka dla osób ciekawych śląskiej tożsamości kobiety na amen związanej ze swoją ziemią i Kościołem. Mieszkając w niewielkim Turzu doświadczyła bogactwa życia, dostępnego tylko dla tych, którzy widzą dalej i więcej. Dotknęła ją Tragedia Górnośląska, została wywieziona w 1945 roku w głąb Rosji, szczęśliwie wróciła i miała moc, by cieszyć się pięknem stworzenia. Została nawet mistrzynią wyścigów kolarskich. „Lubię to, co robiłam przez całe lata i nadal jeszcze robię. To bardzo wciąga. Mogę chyba nawet powiedzieć, że to jest taka moja miłość życia. A w zasadzie mam dwie takie miłości: organy i rower. Trzeba mieć tę żyłkę w sobie. Mnie na szczęście granie zawsze sprawiało przyjemność i nigdy przez te wszystkie lata nie żałowałam że zostałam organistką” – powiedziała.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się