O dobrych praktykach, jak nie paść ofiarą oszustów wyłudzających pieniądze, opowiada asp. sztab. Adam Jachimczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Marta Sudnik-Paluch: Głośno było w ostatnich tygodniach o przypadku mieszkanki Siemianowic Śląskich, która straciła 180 tys. zł przekonana, że pomaga policjantowi i prokuratorowi. To spektakularny przykład, ale nie jedyny w województwie.
asp. sztab. Adam Jachimczak: Przestępcy wykorzystujący ten mechanizm działania są aktywni w całej Polsce. Ich historie są różne: modyfikują je w zależności od tego, na ile społeczeństwo jest świadome, jak powszechna jest wiedza propagowana przez nas, policjantów, na temat takiego sposobu wyłudzania pieniędzy.
Oszuści słuchają tego i wymyślają kolejne metody. Różne historie mają ten sam finał: ludzie tracą pieniądze, przekonani, że uczestniczą w akcji Centralnego Biura Śledczego Policji albo pomagają członkowi rodziny. Utarło się, że ofiarami są przede wszystkim osoby starsze, jednak obserwujemy, że wiek jest coraz mniej znaczącym czynnikiem, czy uda się kogoś skutecznie nabrać.
Ta pani była przekonana, że pomaga policji i prokuraturze ująć szajkę przestępców. Miała przelać pieniądze na podany numer konta. Później środki te miały do niej wrócić.
Kiedy zorientowała się, że coś jest nie tak?
Wątpliwości nabrała, kiedy pieniądze nie zostały zwrócone mimo wcześniejszych zapewnień. Wtedy zgłosiła się do prawdziwych policjantów.
Czy jest jakiś wzmożony okres działalności przestępców, którzy wyłudzają pieniądze, np. częściej udaje im się oszukać kogoś przed świętami? Albo udawać poszkodowanego wnuka w czasie ferii?
Działają cały rok, ale rzeczywiście w historiach oszustów widać wpływ tego, co dzieje się wokół. Przykład: przed świętami większość z nas kupuje prezenty i czeka na zamówione w sieci przesyłki, dlatego złodzieje wyłudzają pieniądze, rozsyłając maile czy SMS-y z informacją o niedopłacie, zwykle w wysokości kilku lub kilkunastu groszy, którą trzeba uiścić przed odebraniem paczki. Często mechanicznie, bez zastanowienia klikamy w link, a w konsekwencji albo infekujemy wirusem telefon czy komputer, albo zostajemy przekierowani na fałszywą stronę banku, gdzie udostępniamy np. nasz kod BLIK.
O czym powinniśmy pamiętać, żeby ustrzec się przed taką kosztowną pomyłką?
Nie sposób zwrócić uwagę na wszystkie sposoby działania, bo jak wspomniałem, oszuści cały czas modyfikują swoje metody. Ważne, by pamiętać o jednej podstawowej zasadzie: kiedy dzwoni ktoś z prośbą o pieniądze albo w sprawie naszego konta w banku, po pierwsze należy zweryfikować, z kim rozmawiamy. Jak dokonać takiej weryfikacji? Zawsze przerywając połączenie! Kiedy osoba po drugiej stronie słuchawki twierdzi, że wystarczy np. wcisnąć gwiazdkę albo wybrać numer 112 bez odkładania słuchawki, to jest to znak, że możemy mieć do czynienia z oszustwem. Powinniśmy przerwać połączenie i wybrać numer banku, wnuka, spółdzielni czy innej instytucji, z przedstawicielem której rozmawialiśmy. Co ważne: nie oddzwaniamy na ten ostatni numer, ale wybieramy go „ręcznie”, wpisując na klawiaturze albo spośród kontaktów w telefonie – złodzieje potrafią już „podszyć się” pod numer i sprawić, że połączenie będzie w naszym telefonie identyfikowane opisem np. banku. Ponadto należy pamiętać, że nasi oficerowie nigdy nie angażują do takich operacji cywilów i nie proszą ich o pieniądze.
To musimy podkreślić, bo wielu oszukanych mówi później, że chciało pomóc. Oszuści wykorzystują poczucie obywatelskiego obowiązku?
Dokładnie, czasem poszkodowani czują się najpierw jak w sensacyjnym filmie. Oszuści każą wyrzucać im reklamówkę z pieniędzmi przez okno albo zostawiać ją w koszu na śmieci. To ma wzmacniać poczucie, że biorą udział w czymś ważnym: w ujęciu przestępców.
Czy zgłaszać próby takich wyłudzeń?
Oczywiście, to może nam pomóc w namierzeniu takich przestępców. Tak samo jak nie należy zwlekać ze zgłoszeniem oszustwa. To pomaga w ustaleniu skali i obszaru działalności. Bardzo ważną rolę odgrywa tu czas. Mamy swoje służby, które działają w zakresie cyberbezpieczeństwa i badają pozostawione ślady np. w internecie. To jednak nie są łatwe sprawy.
A jak często udaje się ująć sprawców?
Cały czas mamy zatrzymania tzw. kurierów, czyli osób zgłaszających się po odbiór pieniędzy. W większości przypadków są oni wynajmowani i nie bardzo orientują się w całym procederze. Dla nas sukcesem jest dotarcie do „mózgów” operacji, czyli tych, którzy wymyślają historie i przejmują wyłudzoną gotówkę. Do takich zatrzymań też dochodzi.
Warto dodać, że każdy jest potencjalną ofiarą, nawet jeżeli nie posiada oszczędności.
Zdarza się, że łupem pada nie gotówka, ale cenne przedmioty, biżuteria, złoto. Przestępcy nakłaniają też do wzięcia kredytu, czasem nawet kilku w różnych bankach. Ale tutaj stała współpraca z przedstawicielami banków pomaga zapobiec takim przestępstwom. Zdarzyło się już, że dzięki paniom kasjerkom udało nam się zatrzymać podejrzane o wyłudzenia osoby. marta.paluch@gosc.pl
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się