Jak ułożyć bukiet na święto Matki Boskiej Zielnej, czyli w uroczystość Wniebowzięcia NMP, i co powinno się w nim znaleźć?
O tym była mowa na warsztatach, zorganizowanych na Górze Świętej Anny w ramach wakacyjnego cyklu przez Zespół Opolskich Parków Krajobrazowych.
Podczas obchodów Wniebowzięcia Matki Boskiej, zwanej świętem Matki Boskiej Zielnej w kościele katolickim (15 sierpnia) jak i prawosławnym i unickim (28.08) do świątyni wierni przynoszą bukiety z kwiatów, ziół i zbóż. Prowadząca opowiadała o ziołach i ich właściwościach leczniczych, roślinach obrzędowych i owej tradycji święcenia ich.
– Te bukiety różniły się składem w zależności od regionu. Wynikało to z bogactwa i dostępności roślin, jak i przekazywanej tradycji i wiedzy zielarskiej. Bukiet powinien składać się z co najmniej siedmiu różnych roślin użytkowych. Składały się na nie nie tylko zioła z pól i ogrodów (mięty, przytulie, wrotycz, ruta, dziewanny, lebiodki, krwawniki, rozmaryn) ale też kłosy zbóż, makówki, owoce nabijane na patyczki oraz najpiękniejsze ogródkowe kwiaty: dalie, mieczyki, malwy, słoneczniki i gałązki jarzębiny, leszczyny i pędy bluszczu, a czasem nawet owoce bądź warzywa – opowiadała Beata Wielgosik, z Parku Krajobrazowego Góra Św. Anny. – Na wschodzie dawnej Rzeczpospolitej w kompozycjach zielnych nie mogło zabraknąć owoców kaliny koralowej i ziela ruty. W Małopolsce obowiązkowo była też kolba bądź wiecheć kukurydzy. Na Górnym Śląsku musiały być: bylice, dziewanny zwany „warkoczem Matki Bożej”, krwawniki, wrotycz, dziurawiec, tojad (obecnie pod ochroną!) – czyli „pantofle Matki Bożej”, starce, rumianek, mięty i macierzanka. Wiele z nich rośnie przy drogach czy miedzach – dodaje.
Kryzę można ozdobić bibułą, suchymi trawami albo różnymi listkami. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćAle bynajmniej nie skończyło się na opowiadaniu – na tarasie annogórskiego oddziału ZOPK czekały pachnące krwawniki, wrotycze, ale też oregano, cząber, jeżówki, szczeć, bylice, dzika koniczyna, szałwia, mięta, melisa, słoneczniki, owoce jarzębiny, aronii, orzecha włoskiego, leszczyny, kłosów zbóż czy makówek. Sam ich zapach oddziaływał terapeutycznie.
– Ta data była taką zwyczajową cezurą, bo większość ziół zbiera się do połowy sierpnia, niektóre owoce, np. jabłka, grusze dopiero po tym terminie. To był też czas, choć jeszcze trwały żniwa, by podziękować Bogu i Matce Bożej za plony i prosić o dalsze błogosławieństwo. Wiele z tych ziół miało swoją symbolikę, przypisywano im różne znaczenie obrzędowe. Ich moc wynikała nie tylko z ich składu, a dzięki temu, że były poświęcone, wierzono, że zabezpieczają domowników od chorób, pożarów i różnych nieszczęść. W niektórych miejscach nim przynoszono taki bukiet do domu, zostawiano go na dzień na skraju pola, by przyniosło pomyślność w kolejnym roku, kruszono też nieco tych ziół i zbóż do ziarna przeznaczonego pod zasiew. A w razie burzy czy innych zagrożeń wrzucano odrobinę tych suchych roślin do ognia albo okadzano dom. Takiego bukietu nie wolno było wyrzucać a tylko spalić – wymieniała Beata Wielgosik.
Każdy z bukietów, choć robione z tych samych ziół, był inny. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćFlorystki pomagały krok po kroku zrobić kryzę – piękną oprawę takiej wiązanki.
– Myślę, że warto się trochę postarać, by była ona też piękną, oryginalną ozdobą. Zioła i kwiaty najlepiej zbierać wcześnie rano, usunąć z nich niepotrzebne liście, żeby nie gniły w wodzie i nie zabierały wody kwiatom, a żeby długo utrzymały świeżość można wykorzystać metodę zaparzania – tzn. włożyć na moment końcówki ich łodyg do gorącej wody – tłumaczyła Helena Kruz, florystka.
– Co roku robię takie bukiety, choć nie tak okazałe jak dziś: sobie, sąsiadkom. Warto podtrzymywać tę tradycję, bo czym byłaby nasza przyszłość bez przeszłości. Dawniej ludzie byli niepiśmienni, ale przekazywali sobie wiedzę ustnie, mieszały się obrzędy z medycyną i kulturą, kojarzyły się z wiedźmami czyli tymi, które mają wiedzę – potwierdzała Danuta Szulc ze Strzelec Opolskich.
A jeśli ktoś nie zapamiętał, jakie dana roślina ma właściwości, jaką nazwę i co można z niej przygotować, mógł zabrać ze sobą niewielką publikację na ten temat.
Tematy kolejnych spotkań można zobaczyć na stronie www.zopk.pl.
A to już uczestniczki i efekty ich pracy. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość