Po przerwie spowodowanej pandemią na swoich rekolekcjach w Głębinowie spotkali się muzycy kościelni diecezji opolskiej i gliwickiej.
Gość, ks. dr Paweł Brudek, pochodzący z diecezji opolskiej adiunkt katedry psychologii klinicznej KUL, mówił o automatyzacji działań i przyzwyczajeniu.
– Trzeba zadać sobie pytanie, po której stronie ja jestem, jak bardzo jestem zagrożony „wirusem rutyny”. Granica między zaangażowaniem a rutyną nie przebiega między ludźmi, ale przez nasze serca – tłumaczył. W czasie trzech dni uszczegółowił trzy aspekty. Jednym jest zerwanie relacji między tym, co wykonuję, a Osobą, dla której to robię, czyli Jezusem. Drugim jest dysocjacja, czyli funkcjonowanie w pewnych rolach, będąc zupełnie gdzieś indziej. Trzecim zaś – przyzwyczajenie, z którego może wynikać brak zaangażowania i rozwoju. Jak mówił, jest tak, że każdy zrywa relacje, każdy dysocjuje i każdy się przyzwyczaja. Wskazał też, że obok przyzwyczajenia zagrożeniem jest próżność: – Spotykamy się na liturgii nie po to, by leczyć swoje narcystyczne rany, ale by przybliżać ludzi do Boga, podnosić ich do Serca Jezusa.
– Jest tu ok. 30 organistów, nieco mniej niż zwykle. Wielu uczestników, zgłaszając się; pisało: „Nareszcie!” – mówi ks. Piotr Kierpal, duszpasterz muzyków kościelnych diecezji opolskiej.
Tym razem organiści zmienili się w chórzystów... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość– To czas dla ducha, ale też formacji muzyczno-liturgicznej, bo staramy się zwracać uwagę na to, by i liturgia i śpiewy były przygotowane – podsumowuje ks. Adam Kozak, referent ds. muzyki kościelnej diecezji gliwickiej.
Uczestnicy tworzą zwykle chór, który podczas prób uczy się czterogłosowych utworów, jakie prezentuje podczas Mszy św. Tym razem w sanktuarium św. Rity wśród innych wybrzmiał także hymn ku jej czci, którego słowa napisał z okazji ustanowienia tu sanktuarium ks. Piotr Kierpal do melodii skomponowanej przez Pawła Pałkę.
– To ogromne przeżycie duchowe, wspaniałe miejsce, sanktuarium, o którym opowiedział nam ks. Przemysław Seń, kustosz tego miejsca. Wielu z nas złożyło przez ręce świętej różne prośby, byliśmy też w nieco innej niż zwykle roli. Jak zwykle była atmosfera radości, życzliwości, dzielenia się swoimi doświadczeniami, a także piękne wieczory, pełne śpiewów z akordeonem i dowcipów, do których dołączyli inni pensjonariusze. I sporo wolnego czasu na wyciszenie się, wypoczynek – uśmiecha się Bogdan Stępień, organista z katedry gliwickiej.
– Ja jestem pierwszy raz. Jestem mile zaskoczona i będę wyjeżdżać stąd z żalem. Czegoś się nauczyłam, a najbardziej zapamiętam chyba hymn do św. Rity, który zaśpiewaliśmy niemal od razu, w czterogłosie, i ludzi, których tu poznałam – mówi Jadwiga Brzonkalik, grająca w Adamowicach i Górkach Śląskich.
Wspólne zdjęcie przed sanktuarium. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość