Długi czas od ostatniego spotkania to jeden z powodów - ale nie jedyny - dlaczego wakacyjne rekolekcje w Ołdrzychowicach Kłodzkich były tak bardzo wyczekiwane przez dziewczyny.
Dobiegają końca letnie rekolekcje dla dziewcząt organizowane przez siostry franciszkanki szpitalne. Ich uczestniczki chwalą radosną i rozmodloną atmosferę, obecność wierzących rówieśniczek, wśród których mogą być w pełni sobą, a także cenną obecność sióstr franciszkanek i księdza rekolekcjonisty.
To niesamowite obserwować, jak w czasie, kiedy zbliża się Msza św., dziewczyny - idąc przez ogród do głównego domu, gdzie jest kaplica - grają na gitarach i głośno śpiewają. Nikt je o to nie prosi, nikt im tego nie podpowiada. Radość po prostu je rozpiera. Dobrze czują się ze sobą.
- Cztery lata temu byłam u nas, w Nysie, u sióstr elżbietanek. Dziewczyny, które tam poznałam, mówiły mi, że wybierają się z s. Iwoną do Ołdrzychowic Kłodzkich. Pomyślałam, że nie mam co robić, to też pojadę. Tak mi się spodobało, że z chęcią tu wracam - opowiada Daria z Nysy, jedna z 27 uczestniczek wakacyjnych rekolekcji organizowanych w domu prowincjalnym sióstr franciszkanek szpitalnych w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Daria uczestniczy w nich po raz trzeci i jak przyznaje w rozmowie z „Gościem”, rok temu było jej żal, że rekolekcje z powodu pandemii nie mogły się odbyć.
Od 7 lat referentką powołaniową, a tym samym organizatorką rekolekcji jest s. Iwona Lis. Wpierw pracowała w Diecezjalnym Domu Księży Emerytów w Opolu, a obecnie pracuje w ZOL-u w Opolu-Szczepanowicach. Stąd regularne dni skupienia dla dziewcząt organizuje w Opolu, a doroczne rekolekcje w przepięknie położonych Ołdrzychowicach Kłodzkich, gdzie wszystkie siostry franciszkanki z polskiej prowincji stawiały swoje pierwsze zakonne kroki.
Regularne do czasu wybuchu pandemii. - Większość z nas, sióstr, na co dzień pracuje z chorymi w ZOL-ach i DPS-ach, dlatego troszkę obawiałyśmy się organizowania spotkań, żeby naszym chorym nie przynieść wirusa - mówi s. Iwona Lis. - W marcu 2020 r., na moment przed pandemią, byłyśmy z dziewczynami na Jasnej Górze modlić się o nowe powołania. To było nasze ostatnie spotkanie, bo odwołałam kolejne dni skupienia w Opolu i rekolekcje w Ołdrzychowicach Kłodzkich - wspomina s. Iwona.
Tym razem rekolekcje się odbyły, choć w troszkę ograniczonej liczbie osób. Zamiast 40 uczestniczek, było ich 27. Przyjechały głównie z diecezji opolskiej i gliwickiej.
- Prowadząc dziewczyny przez te 5 dni skupiamy się na budowaniu relacji z żywym Panem Jezusem. Zależy nam na tym, by doświadczyły Kościoła, który jest żywy i radosny. Chcemy pokazać im piękno modlitwy brewiarzowej, dlatego z rana mamy wspólną jutrznię, a wieczorem - nieszpory. Jest codzienna Msza św., Różaniec i Koronka, ale jest też czas, by pobyć razem i ucieszyć się sobą - opowiada s. Iwona.
Wakacyjne rekolekcje nie mają charakteru powołaniowego. - Rekolekcje powołaniowe odbywają się osobno. Osobie rozeznającej drogę potrzebne jest wyciszenie, więcej czasu na adoracji. A na tych rekolekcjach jest głośno i radośnie, oczywiście poza czasem modlitwy i konferencji - uśmiecha się s. Iwona.
Tegoroczne rekolekcje prowadził ks. Mateusz Mytnik, wikary z opolskiej parafii Przemienienia Pańskiego. - Tematyka to podstawowe prawdy wiary zwane kerygmatem. Przez kolejne dni poznajemy, jaki jest Pan Bóg i co nas oddziela od Niego. Poznajemy, jak Pan Bóg nas uratował przez zbawienie, które otrzymaliśmy w Jezusie, i poznajmy, jacy jesteśmy w oczach Pana Boga. Kulminacją ma być świadoma deklaracja, ponowiona albo po raz pierwszy złożona, że wierzę w to, co usłyszałam i wierzę w tego Boga, który objawia się na kartach Biblii - mówi ks. Mateusz Mytnik.
Rekolekcje odbywają się tu w przepięknym otoczeniu. Są tez okazją do bliższego poznania sióstr zakonnych. Przez całe rekolekcje oprócz s. Iwony towarzyszą dziewczynom siostry juniorystki, nowicjuszki i postulantka.
Postulantka Kinga, nim wstąpiła do zgromadzenia, również uczestniczył w rekolekcjach dla dziewczyn. - Po raz pierwszy przyjechałam tutaj jak miałam 14 lat. Przed wstąpieniem do zgromadzenia przyjeżdżałam tu dwa razy w roku przez 5 lat. Był to czas na zaczerpnięcie sił duchowych i na spotkanie z drugim człowiekiem - wspomina postulantka Kinga, pochodząca ze Świdnicy. - Nie ukrywam, że kontakt z siostrami, który tu się zrodził, miał wpływ na odkrycie przeze mnie powołania. Widziałam, jak żyją, jak się zachowują, jak odnoszą się do siebie wzajemnie. To mnie zachęciło - dzieli się Kinga.
- Dziś uczestniczę w rekolekcjach trochę od innej strony, bardziej organizacyjnej. To ciekawe doświadczenie, bo w tych dziewczynach widzę siebie sprzed kilku lat. Jestem zbudowana ich postawą i wiarą, ich świadectwem. Też tym, że im się chce - zauważa Kinga.
Oprócz stałych uczestniczek, były też nowe. – Dwa lata temu s. Iwona, której nie znałam osobiście, jedynie miałyśmy wspólnych znajomych na Facebooku, zaczęła wysyłać mi zaproszenia na dni skupienia i rekolekcje. Wtedy nie mogłam pojechać. Po ponad roku znów dostałam zaproszenie. Początkowo nie byłam chętna, ale wróciłam do tej wiadomości, dopytałam o szczegóły i zdecydowałam, że pojadę. Chciałam odkryć w sobie Boga - opowiada Julia z Zabrza. - Nie znałam sióstr, nie znałam też żadnej z dziewczyn, które tu przyjechały. Moja mama była bardzo zdziwiona, że się odważyłam na taki wyjazd. Dziś mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja, której nie żałuję. Pobyt tutaj to jedne z lepiej spędzonych dni w moim życiu. Dostałam dużo czasu na przemyślenia i zbliżenie się do Boga - przyznaje Julia.