Nowy numer 22/2023 Archiwum

Była prawdziwą damą

Przez lata współtworzyła „Gościa Niedzielnego”, jest autorką tekstów piosenek religijnych, w stanie wojennym w puderniczkach przewoziła listy nazwisk internowanych. Na początku czerwca minęła 30. rocznica śmierci Ireny Świdy.

Panią Irenę spotkałam w dość niezwykły sposób. W 1990 roku, będąc na czwartym roku studiów, szukałam kwatery. Ks. Herbert Hlubek, prowadzący Duszpasterstwo Akademickie, polecił mnie swoim znajomym. Byli to Józef i Stefania Świdowie, brat i bratowa pani Ireny, którzy wynajęli mi jej mieszkanie. Ona była wtedy już bardzo chora, wymagała opieki i przebywała u sióstr boromeuszek. Małe mieszkanko typu garsoniera, skromnie wyposażone, z obrazem Madonny z Krużlowej, miało dobrą atmosferę. Nigdy wcześniej ani później nie mieszkałam w takim miejscu. Pod koniec maja 1991 roku przyszedł pan Józef i powiedział, że stan jego siostry jakimś cudem bardzo się poprawił. Ucieszyła się, że ktoś mieszka w jej mieszkaniu i prosi, żebym ją odwiedziła. Wypadało pójść.

Spełniona obietnica

Na miejscu zobaczyłam dystyngowaną starszą panią, w okularach, w srebrzystoszarym swetrze (nie bez powodu SB nazwało ją Damą). Ogromnie miłą i przyjazną. Opowiadała, że czuje się lepiej, że wraca do czytania książek. Była pełna radości, choć słabiutka fizycznie. Na koniec chwyciła mnie za rękę i poprosiła, żebym za tydzień znów przyszła. Obiecałam że przyjdę. Poprosiła jeszcze raz, żarliwie, ale z radosnym uśmiechem: „Ale pani mi obieca, że za tydzień przyjdzie pani do mnie na pewno”. Obiecałam, że na pewno przyjdę. I przyszłam. To był dzień jej pogrzebu, na który mnie z taką radością w oczach zaprosiła. 4 czerwca minęło 30 lat od śmierci Ireny Świdy, autorki słów znanej pieśni, którą do muzyki Romana Dwornika przygotowała specjalnie na piekarską uroczystość milenijną, jaka miała miejsce 22 maja 1966 roku, kiedy wielotysięczny tłum wyśpiewał to wymowne ślubowanie w trudnych realiach politycznych. A jego słowa powtarzamy do dziś: „Przez chrztu świętego wielki dar, o Chryste, z Twej hojności Twym dzieciom wiary dałeś skarb – nadziei i miłości. Najświętszej Trójcy wieczną cześć pragniemy z serc gorących nieść: strzec wiary ślubujemy, w niej żyć, umierać chcemy”. Irena Świda urodziła się 7 marca 1909 roku w Ługańsku na Kresach. Po rewolucji sowieckiej rodzina przeniosła się do Polski, do Jaworzna. Studiowała historię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Po studiach została nauczycielką języka polskiego w Jaworznie i w Rabce, gdzie poznała ks. Władysława Bukowińskiego. Przyjaźnili się przez lata. Przy okazji jego ostatniej wizyty w Polsce pani Irena pomogła mu poprzez ks. Pawła Pyrchałę zdobyć nowe posoborowe księgi liturgiczne, które zabrał ze sobą na Wschód.

Ires w redakcji

Po wojnie, od 1945 roku, Irena Świda związała się z redakcją „Gościa Niedzielnego”, gdzie odegrała szczególną rolę, wspierając redaktora naczelnego ks. Klemensa Kosyrczyka – w niewielkim zespole obok ks. Józefa Gawora, ks. Jerzego Stroby, Stanisława Czecha i Kazimierza Gołby. Redagowała „Małego Gościa Niedzielnego”, robiła korektę „Gościa Niedzielnego” i „Nowej Drogi” oraz współredagowała „Dzwonek Maryi”. Po 1 listopada 1952 roku „Gość Niedzielny” został zawieszony. Dopiero w listopadzie 1956 roku pismo „zwrócono” diecezji i biskup Stanisław Adamski, któremu pozwolono powrócić do Katowic, powołał tymczasowy Komitet Redakcyjny, w skład którego weszli: ks. Józef Gawor, ks. Klemens Kosyrczyk, ks. Franciszek Blachnicki i Irena Świda. Zajmowała się wtedy korektą „Gościa” i „Małym Gościem Niedzielnym”. W GN pełniła funkcje sekretarza redakcji, adiustatorki, była autorką tekstów, które podpisywała „Ires”.

Dama ewangelizuje

W okresie tworzenia się ruchu oazowego pisała teksty piosenek religijnych oraz tłumaczyła na potrzeby oazy piosenki z języka francuskiego, m.in. utwory o. Aimé Duvala. Wiele z nich znalazło się w wydanym przez ks. Stanisława Sierlę w 1971 roku śpiewniku „Śpiewajmy Panu pieśń nową”. W latach powojennych, w czasie doświadczanych przez młodych ludzi na Śląsku antagonizmów między autochtonami a repatriantami, współorganizowała pielgrzymki i dni skupienia dla młodzieży na Górze Świętej Anny. Tam poprzez wspólną modlitwę, pieśni i rozmowy budowano jedność młodego pokolenia. Jest autorką słów jednego z utworów: „Przyszliśmy tutaj z bliska i z daleka, by świętej Annie się pokłonić... Patronko śląskiej ziemi, od wieków u nas czczona, święta Anno, matko Bożej Matki, bądź od nas sławiona...”. Góra Świętej Anny, położona w sercu Śląska, z klasztorem założonym przez franciszkanów z Krakowa i Lwowa, stała się dobrym miejscem na zażegnywanie antagonizmów. Pani Irena organizowała też kursy sprawności nazaretańskiej, w czasie których pod przykrywką nauki codziennych czynności, takich jak gotowanie czy szycie, prowadziła ewangelizację i formację religijną młodzieży. Po przejściu na emeryturę w 1973 roku angażowała się nadal w działalność duszpasterską jako diecezjalny instruktor ds. młodzieży żeńskiej w diecezji opolskiej. Jej działalność – zwłaszcza współpraca w organizowaniu obozów i kursów dla młodzieży oazowej razem z ks. Pawłem Pyrchałą, który od 1976 do 2005 roku był proboszczem parafii św. Józefa w Zabrzu – zainteresowała funkcjonariuszy SB. 15 czerwca 1977 roku został założony kwestionariusz ewidencyjny nr 35889 o kryptonimie „Dama”, w którym zarzucono jej tę współpracę, jak również organizowanie kursów przedmałżeńskich.

W torebce starszej pani

W okresie stanu wojennego, mając już 72 lata, nadal działała z księdzem Pyrchałą, cichym bohaterem tamtych dni. Pomagała mu w przewożeniu grypsów i spisu działaczy Solidarności internowanych w Zabrzu. Kontrole wojskowe i milicyjne nie wpadły na to, że w damskiej torebce starszej pani jadącej z księdzem, w szminkach i puderniczkach, są starannie ukryte tajne materiały, przewożone do Opola, a następnie przekazywane do Komitetu Pomocy Charytatywnej w Warszawie i dalej na Zachód. Pomagała również księdzu Pyrchale, odpowiedzialnemu za okręg gliwicki diecezji opolskiej (sięgający od Bytomia, Pyskowic aż po Kędzierzyn-Koźle), robiąc listy poszczególnych dekanatów i parafii oraz osób potrzebujących, które ucierpiały w stanie wojennym. Jej mrówcza praca bardzo usprawniła rozdzielanie otrzymywanej pomocy potrzebującym parafiom. Brała też udział w organizacji obozów i kolonii dla dzieci internowanych. Irena Świda była osobą głębokiej wiary, poświęciła swe życie służbie Bogu i ludziom. Potrafiła jednoczyć pieśniami, czynami i swoją cichą posługą. Mieszkała w Gliwicach, tak jak jej brat Józef z żoną. Zmarła 4 czerwca 1991 roku, pochowana została na gliwickim Cmentarzu Centralnym. Pamiętajmy o ludziach, których całe życie poświęcone było pracy dla Pana i Jego ludu.

„Nie znasz godziny”

Słowa: Irena Świda Nie znasz godziny ani dnia, kiedy przyjdzie ci rachunek zdać ze wszystkich twoich dni. Nie znasz godziny ani dnia, kiedy cię wezwie Bóg, więc gotów bądź, byś przed Nim śmiało stanąć mógł. I to pamiętać zawsze chciej, żeś na tej ziemi gość, że Ojca dom na pewno ma dla wszystkich mieszkań dość. I to pamiętać zawsze chciej: wiele ci Ojciec dał, byś braciom swym z miłością hojnie oddać chciał. Nie znasz godziny ani dnia, ale nie jesteś sam. Ten, który ci swe życie dał, przy tobie wiernie trwa. Zna twą godzinę i twój dzień, ufnie więc zwróć się doń by wsparła cię Jego ojcowska dobra dłoń.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast