- Był rzeczywistym arystokratą ducha - mówił bp Jan Kopiec podczas Mszy żałobnej w kościele Wszystkich Świętych w Gliwicach.
Sobotnia Eucharystia była pierwszą częścią pogrzebu prof. Chorążego, wybitnego naukowca, związanego z Narodowym Instytutem Onkologii, powstańca warszawskiego, nauczyciela, społecznika i patrioty, w 2017 r. odznaczonego Orderem Orła Białego. Profesor zmarł 20 lutego, w sierpniu skończyłby 96 lat.
- Myślę, że nam wszystkim wspólnie przyświeca przynaglenie, by w wymiarze transcendentnym podziękować mu z całego serca za to szlachetne oblicze i dobroć. Był rzeczywistym arystokratą ducha, pełnym osobistej kultury, szanującym każdego człowieka i służącym ludzkości według miary swoich kompetencji i możliwości - mówił w kazaniu biskup gliwicki. - Miałem wielki zaszczyt poznać go tutaj, w Gliwicach. Byłem zawsze urzeczony stylem jego uczestniczenia w corocznym obchodzie Dnia Chorego 11 lutego w Instytucie Onkologii. Mieliśmy też wiele tematów interesujących nas, chociażby z racji aktywności we Wszechnicy Polskiej Akademii Umiejętności - wspominał.
Kazanie bp. Kopca:
Liturgii przewodniczył bp Jan Kopiec. Klaudia Cwołek /Foto GośćMszę z bp. Kopcem koncelebrowali: bp Adam Wodarczyk z Katowic, o. Grzegorz Kozioł CSsR, kapelan w NIO i w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Gliwicach, oraz proboszcz parafii ks. Bernard Frank.
Biskup Wodarczyk odczytał list abp. Wiktora Skworca, metropolity katowickiego, który w 2018 r. wręczył prof. Chorążemu nagrodę "Lux ex Silesia" - Światło ze Śląska.
Natomiast przed rozpoczęciem Eucharystii słowa pożegnania wygłosili przedstawiciele instytucji naukowych i medycznych: prof. Sebastian Giebel, dyrektor ds. klinicznych oddziału NIO w Gliwicach; prof. Barbara Jarząb ze śląskiego oddziału Polskiej Akademii Nauk; prof. Marek Zrałek z Polskiej Akademii Umiejętności w Katowicach; dr n. med. Tadeusz Urban, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach; prof. Marek Rusin z działu naukowego NIO w Gliwicach, a także Tomasz Chorąży, syn profesora. Obecni byli m.in. Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski, i prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Tomasz Chorąży, syn zmarłego Profesora. Klaudia Cwołek /Foto GośćTomasz Chorąży, żegnając ojca, mówił o wypełnieniu jego próśb związanych z ostatnią drogą. Profesor chciał, żeby jego pogrzeb był tradycyjny, ze złożeniem w grobie, gdzie pochowane zostały żona Kasia i bratowa Anna Chorąży ps. Hanka. Druga jego prośba dotyczyła asysty wojskowej, o którą w Warszawie wystąpiło Muzeum Powstania Warszawskiego, a w Gliwicach - wojewoda śląski. Trzecie życzenie, również spełnione, to pieśń "Ave Maria", którą w czasie wyprowadzenia trumny z kościoła wykonała solistka Opery Bytomskiej.
W poniedziałek śp. prof. Chorąży po raz ostatni pojedzie drogą z Gliwic do ukochanej Warszawy, którą musiał opuścić na początku lat 50. XX wieku. Tam, oprócz rodziny, pożegnają go przedstawiciele rządu i władz miasta Warszawy. Jako powstaniec - ps. Grom - zostanie odprowadzony przez asystę wojskową na wieczną wartę. Spocznie niedaleko kwatery "Baszty" Batalionu B 1, obok swoich kolegów i dowódcy.
Słowo pożegnania T. Chorążego: