O kolędach przy dźwięku bębnów i wcale nie tak cichej, bo wystrzałowej nocy Bożego Narodzenia, opowiadają misjonarze z diecezji gliwickiej pracujący w Ameryce Południowej i Afryce.
Zaglądamy najpierw na południowe peryferie Santa Cruz, największego miasta Boliwii. Od 2014 r. proboszczem obejmującej 10 dzielnic parafii św. Franciszka z Asyżu jest pochodzący z Miechowic ks. Szymon Zurek.
Tam Boże Narodzenie najbardziej świętuje się w nocy z 24 na 25 grudnia. Wigilia jest zwykłym dniem pracy, a uroczystą Pasterkę odprawia się przeważnie między godziną 19 a 21 - nie później, bo przyjęło się, że ludzie najpierw udają się do kościołów, a dopiero potem, w nocy, spędzają czas z rodzinami. Na wspólnej kolacji największym przysmakiem jest niejadana na co dzień wieprzowina.
O północy przyjście na świat Zbawiciela hucznie ogłasza się - niczym Nowy Rok - petardami i sztucznymi ogniami. Nie obchodzi się jednak drugiego dnia świąt.
- Świętowanie jest więc krótsze i trzeba się do tego przyzwyczaić. Nie ma tylu kolęd, jest za to zwyczaj przygotowywania szopek bożonarodzeniowych - nie tylko w kościołach, wiele osób pielęgnuje ten zwyczaj również w swoich domach - opowiada ks. Zurek.
W uroczystość Objawienia Pańskiego, która jest tam bardzo tłumnie obchodzona, wierni przynoszą te stajenki czy choćby figurki nowo narodzonego Jezusa do kościoła, żeby je poświęcić. Według miejscowego zwyczaju to właśnie w dzień Trzech Króli, a nie w samo Boże Narodzenie, wręcza się prezenty.
- Zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem są tu znacznie skromniejsze niż w Polsce, gdzie okołoświąteczne - a niekoniecznie związane z samym ich sensem - tradycje są bardzo rozbudowane. Ktoś bardzo przywiązany do choinek, śpiewu kolęd i 12 potraw na wigilijnym stole tutaj mógłby być zszokowany i rozczarowany. Ale dzięki temu można lepiej dostrzec istotę Bożego Narodzenia, bo nie ma całej tej otoczki - przekonuje misjonarz.
Stajenka znad Zatoki Gwinejskiej. Archiwum prywatneSzopki popularne są też w Togo, drugim punkcie na naszej świąteczno-misyjnej mapie. Czasami na Pasterkach można spotkać tam nawet żywą szopkę z małym dzieckiem, co bardzo przemawia do ludzi.
Chrześcijaństwo jest w Togo stosunkowo młode - pierwsi misjonarze przybyli na te ziemie dopiero w XIX wieku. W centralnej i północnej części kraju przeważają wyznawcy religii tradycyjnych, dlatego ani w społeczeństwie, ani nawet wśród samych katolików nie ma silnie zakorzenionej tradycji obchodzenia świąt Bożego Narodzenia.
W tym zachodnioafrykańskim kraju położonym nad Zatoką Gwinejską od 1995 roku pracuje pochodzący z Bytomia ks. Zygmunt Perfecki. We wrześniu udało mu się z opóźnieniem przylecieć na urlop do Polski i nadal tu przebywa, bo z powodu anulowania biletów lotniczych nie może na razie wrócić do Afryki.
- W Polsce już dużo wcześniej widać, że idą święta. Są dekoracje, czuć przedświąteczną atmosferę i wszędzie się o tym mówi. W Togo tego nie ma - opowiada ks. Perfecki. Togijczycy nie mają też w zwyczaju zasiadania do wigilijnej wieczerzy czy uczestniczenia z tej okazji w dużych rodzinnych spotkaniach.
- Dzięki chrześcijaństwu ludzie powoli zaczynają przeżywać ten czas jako świąteczny, ale ponieważ znajdują się w środowisku, które nie jest związane z naszą wiarą, w praktyce wygląda to bardzo różnie - tłumaczy misjonarz. - W parafiach prowadzi się duszpasterskie przygotowania do Bożego Narodzenia, organizowane są też przedświąteczne spowiedzi, kiedy to w konfesjonałach posługuje więcej księży. To mobilizuje ludzi i rzeczywiście zjawiają się oni tłumnie - dodaje.
Pytany o to, co na początku misjonarskiej drogi najbardziej zaskoczyło go w świętach Bożego Narodzenia w Togo, ks. Perfecki odpowiada, że... śpiewy.
- Są w zupełnie w innym rytmie. Było to bardzo ciekawe, kiedy usłyszałem "Adeste fideles" śpiewane przy bębnach i w szybkim tempie, oczywiście nie po łacinie, lecz po francusku. W Polsce atmosfera świąt jest raczej podniosła i skupiona, w Togo - radosna i rytmiczna, mało jest tego zadumania - przyznaje.
Boże Narodzenie w Togo. Archiwum prywatneWięcej o Bożym Narodzeniu na misjach i w pandemii pisaliśmy w przedświątecznym numerze "Gościa Gliwickiego" na 20 grudnia.