Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Edyta w domu Courantów

„Dla nas, dzieci, nie było większej radości jak wakacyjny wyjazd do krewnych w Lublińcu” – pisała w swojej autobiografii patronka tego niewielkiego miasta i całej Europy.

Lubliniec, ukochane miasto Edyty Stein – św. Teresy Benedykty od Krzyża chlubi się dziś znakami jej obecności. Śladem patronki wyznaczono różne trasy spacerowe, na których szczególne miejsce zajmują Muzeum Pro Memoria Edith Stein z pobliską fontanną oraz kościół w Steblowie, pierwszy w Polsce pod jej wezwaniem. Edyta Stein – Żydówka, Niemka, filozof, karmelitanka i ofiara Holokaustu, święta i doktor Kościoła katolickiego – jest patronką miasta, kontynentu i wielu ważnych dzieł.

To tak bogata osobowość, że ludzie różnych kultur i religii mogą znaleźć u niej inspirację do twórczego przeżywania swojego życia.

Znali tu każdy kąt

„Bóg jest Prawdą. Kto szuka prawdy, ten szuka Boga, choćby nawet o tym nie wiedział” – to jedna z jej najbardziej znanych myśli, wyeksponowana w poświęconym jej muzeum, które otwarto na początku 2009 r., w kilka miesięcy po ogłoszeniu św. Edyty Stein patronką miasta. Muzeum znajduje się na pierwszym piętrze kamienicy, która należała kiedyś do Salomona i Adelajdy Courantów – dziadków Edyty ze strony matki. Na górze było mieszkanie, a na dole – sklep zarządzany przez rodzinę, gdzie w dni targowe pozwalano dzieciom pomagać w pracy. „W obszernym domu dziadka można się było zupełnie inaczej poruszać niż w naszym ciasnym mieszkaniu czynszowym we Wrocławiu, w latach naszego dzieciństwa. Znaliśmy tu każdy kąt i każdy radośnie witaliśmy” – wspominała po latach Edyta Stein. – W zeszłym roku w czerwcu odwiedzili nas państwo Jörg i Uta Courantowie z Berlina, którzy są spokrewnieni z naszą patronką poprzez jej wujka ze strony mamy, Dawida – mówi Ewa Respondek, która oprowadza po muzeum. – Byli pod wrażeniem muzeum i jego formy. Z kolei my dowiedzieliśmy się, że duża część rodziny przeżyła II wojnę światową i część krewnych wróciła po Holokauście do Niemiec. Jednak byli oni dość rozproszeni po kraju i dopiero stosunkowo niedawno Cou-rantowie zaczęli badać swoje korzenie i genealogię, szukając innych członków rodziny. Natomiast w 2010 r. Lubliniec odwiedzili najbliżsi członkowie rodziny Edyty, którzy przybyli ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Byli to Susanne Batzdorff z mężem Alfredem i Charlotte Sachs z dziećmi. Pani Susanne jest córką Erny, starszej siostry Edyty, a pani Charlotte jest z kolei córką starszego brata Edyty – Arno – opowiada.

Gości wita karmelitanka

Do domu Courantów w Lublińcu bardzo łatwo trafić – położony w centrum, tuż przy rynku, jednym bokiem przylega do obecnej ul. Edyty Stein. Do części muzealnej prowadzi osobne wejście i strome schody, w połowie których widnieje portret św. Teresy Benedykty od Krzyża w karmelitańskim habicie. W dawnym mieszkaniu dziadków Edyty znajdują się dwie sale wystawiennicze. Do pierwszej wchodzi się przez stare drewniane drzwi z progiem zachowane z czasów pobytu małej Edyty. – Przypomniano sobie o nich w trakcie przygotowywania muzeum i teraz jest to cenna pamiątka. Można powiedzieć, że na tym progu Edyta siadała i obserwowała, jak ludzie załatwiają swoje sprawunki na mieście – mówi Ewa Respondek. Salę tę wypełniają starannie dobrane i powiększone fotografie oraz opisy w językach polskim, niemieckim i angielskim. Jest krzyż i habit karmelitański. Muzeum odwiedzają turyści i pielgrzymi z różnych stron świata. – Byli u nas nawet Japończycy, którzy prowadzili w Lublińcu kurs językowy, w zeszłym roku zawitała wycieczka z Portoryko, czasem z daleka przyjeżdżają indywidualne osoby. Kiedyś zaskoczyła mnie wizyta pary w podeszłym wieku z Los Angeles, która przyjechała pociągiem z Częstochowy, choć nie znała polskiego. Byli też na rowerach seniorzy z regionu sandomierskiego, więc naprawdę mamy tutaj różnorodnych i ciekawych gości.

Kobieta przełomu wieków

W muzeum można dziś zapoznać się nie tylko z całą drogą życiową świętej Żydówki, ale także ze zmianami, jakie następowały w Lublińcu, i z wydarzeniami epoki, w której Edyta Stein żyła. Udało się to dzięki stworzonej „linii czasu”, umieszczonej pod główną prezentacją, gdzie na zdjęciach z datami pokazano, co ciekawego działo się w jej czasach w świecie. Ekspozycję otwiera przedstawienie korzeni rodzinnych Edyty z drzewem genealogicznym, później pokazany jest okres jej studiów, następnie przyjęcie chrześcijaństwa, wstąpienie do Karmelu i Holokaust, którego nie przeżyła. Edyta Stein zginęła w obozie Auschwitz wraz z rodzoną siostrą Różą 9 sierpnia 1942 r., w wieku niespełna 51 lat. W ostatniej drodze wyznała: „Chodź, idziemy dla naszego narodu”. To zwieńczenie jej ziemskiego życia symbolizuje zdjęcie na całą ścianę przedstawiające tory – drogę do obozu koncentracyjnego oraz przejście z ciemności do światła. Ostatnią, pośmiertną część otwierają mapa Europy z zaznaczonymi śladami pobytu Edyty Stein oraz informacje m.in. o towarzystwach zainspirowanych jej postacią. W sali są także trzy monitory, dzięki którym można obejrzeć film z uroczystości nadania Lublińcowi patronatu św. Edyty Stein, kantatę poświęconą świętej oraz wirtualny spacer po mieście. Dla grup, które chciałyby się spotkać w tym miejscu, stworzona jest druga wielofunkcyjna sala, gdzie można organizować prelekcje, dyskusje czy małe wystawy.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy