Przez ponad miesiąc Zdzisław Daniec dokumentował życie w mieście w stanie epidemii. Dziękujemy za udostępnienie zdjęć.
- Chciałem pokazać, że życie jednak istnieje, że musimy to przeczekać - mówi Zdzisław Daniec. - Trzeba dbać o siebie i innych, zwłaszcza o starszych. I nie szaleć, jak to dzieje się na przykład przed marketami budowlanymi. Choć rozumiem, że remonty w mieszkaniach to jest dla ludzi taki wentyl bezpieczeństwa. Chcą coś robić, żeby nie zwariować - dodaje.
Dla Dańca tym wentylem jest aparat fotograficzny. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później prześle nam solidny pakiet zdjęć, czyli autorską dokumentację życia toczącego się wokół niewidocznego wirusa.
- Przez pierwsze dni siedziałem w domu, bo na samym początku epidemii żona-lekarka bardzo mnie pilnowała - żartuje. - Fotografować zacząłem 23 marca. Nieraz wychodziłem na dwie, trzy godziny, czasem robiłem zdjęcia przy okazji załatwiania swoich spraw, zresztą z aparatem się nie rozstaję, zawsze mam go ze sobą. W pierwszym etapie uderzająca była potworna pustka na mieście i bezdomni blisko śmietników czy na ławkach. Teraz życie powraca na swoje tory, wszystko zaczyna się wyprostowywać, ludzie się pojawili i mamy rewię masek - komentuje.
Co będzie dalej? - Będzie dobrze! Trzymajcie się zdrowo - życzy.
Autor zdjęć. Zdzisław DaniecAutor zdjęć przed Areną Gliwice. Zdzisław Daniec