W leśnej kaplicy św. Marii Magdaleny bp Gerard Kusz przewodniczył ślubowanej Mszy Świętej z udziałem leśników i strażaków.
Podczas gdy uwaga całego świata zwrócona jest na płonącą Amazonię, w skromnej drewnianej kaplicy pw. św. Marii Magdaleny, znajdującej się pośrodku lasu w Goszycach na granicy województw śląskiego i opolskiego, wierni modlili się podczas ślubowanej Mszy św. w rocznicę ugaszenia największego pożaru lasu w powojennej historii Europy Środkowej.
27 lat po tamtych wydarzeniach, jak co roku w "Magdalence", jak nazywana jest kaplica, została odprawiona Eucharystia pod przewodnictwem biskupa seniora Gerarda Kusza. Wzięli w niej udział m.in. leśnicy i strażacy w okolicznych jednostek, której brały udział w gaszeniu pożaru.
Bp Kusz, dziękując strażakom, leśnikom i wszystkim walczącym z pożarem, a przede wszystkim Bogu, zauważył, że natura zniszczona przez ogień powoli się odradza.
- To, co u ludzi jest niemożliwe, czasami wydaje się stracone, u Boga jest możliwe - mówił biskup. - Wydawało się, że pożar zniszczy wszystko, że wiatr, który szedł w stronę Kędzierzyna-Koźla, sprawi, że nie będzie ani Azotów, ani Kędzierzyna. I Pan Bóg sprawił, że (...) kierunek wiatru się zmienił, a miejscem tej szczególnej Bożej interwencji jest właśnie ta kaplica, którą zostawił nam jako ślad, byśmy uwierzyli w rzeczy niezwykłe - mówił biskup.
Pod koniec sierpnia 1992 r. spaliło się ponad 90 km² lasu w nadleśnictwach Rudy Raciborskie, Rudziniec i Kędzierzyn, zniszczenia miały cechy klęski ekologicznej. W akcji gaśniczej brało udział ok. 10 tys. osób i ogromna ilość sprzętu. Ogień kilkukrotnie podchodził pod leśną kapliczkę, jednak za każdym razem cofał się, przez co została uratowana.
Wozy strażackie przy kaplicy. Szymon Zmarlicki /Foto Gość