– Pół nocy nie spałam, bo ją znałam. Ona żyła dla dzieci – mówi Edyta Cuber o swojej sąsiadce, która razem z córkami zginęła w wybuchu gazu w Bytomiu.
Kobiety znały się stosunkowo dobrze, na co dzień dzieliły je trzy piętra. Zżyły się ze sobą, a ich córki razem się bawiły. Pani Edyta ma świadomość, że mogła stracić życie razem z sąsiadką. – Żona, dzięki Bogu, uniknęła śmierci. Właśnie wróciła do domu, ale gdyby parę minut później weszła do klatki schodowej, to akurat znalazłaby się w centrum wybuchu – mówi Janusz Cuber. W momencie tragedii byli razem z najmłodszą córką. – Najpierw zobaczyłem nasze wyważone drzwi, wybiegłem na klatkę schodową, żeby sprawdzić, czy to jest kwestia naszego mieszkania, czy coś więcej się stało. Wtedy zobaczyłem wyważone wszystkie drzwi, zbiegłem do I piętra i tam już był tragiczny obraz. Szybko zawołałem żonę, ale ona już i tak wybiegała z dzieckiem. Zostawiliśmy nawet nasze zwierzęta, które później, dzięki wspaniałym staraniom straży pożarnej, udało się uratować – relacjonował nam w niedzielę po zdarzeniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.