To miała być tylko opowieść o młodzieży ze Szwecji, która u progu wakacji odwiedziła Polskę. Ale będzie o kraju tak kipiącym „tolerancją”, że katolicy są w nim wręcz prześladowani.
Termometry wskazywały 32 stopnie, gdy pierwsze kiełbaski zaczynały skwierczeć na ruszcie, mimo że był już późny wieczór. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie przeszkadza to młodemu mężczyźnie, kręcącemu się przy ognisku, bo sądząc po ciemnej karnacji i czarnych oczach, jego pochodzenia należałoby doszukiwać się raczej wśród słonecznych krajów południa Europy czy nawet Bliskiego Wschodu, ale na pewno nie Skandynawii. – U nas zdarzają się ciepłe dni, ale nie aż tak. Tu jest naprawdę gorąco! – stwierdza Carl, odganiając się od roju wyjątkowo napastliwych komarów. Do Polski przyjechał na tydzień wraz z dziesięcioma innymi młodymi katolikami z Helsingborga w Szwecji.
Wszyscy zamieszkali u rodzin z parafii Chrystusa Króla w Świerklańcu. Jednak w tej grupie trudno byłoby się doszukać choćby jednego Szweda „czystej krwi” – połowa z nich świetnie mówi po polsku, bo pochodzą z polskich rodzin lub urodzili się w Polsce i wyjechali do Szwecji w późniejszym wieku. Z kolei rodzice pozostałych to imigranci z najróżniejszych stron świata – od Wielkiej Brytanii aż po Iran.
Kościół bez Boga
Szwedzi są jednym z najbardziej ateistycznych społeczeństw w Europie. Według mniej lub bardziej oficjalnych statystyk, około dwóch trzecich populacji należy do luterańskiego Kościoła Szwecji. Ale w praktyce również dwie trzecie ludności (a według niektórych badań nawet 83 proc.!) to ateiści lub agnostycy. Katolicy stanowią zaledwie dwa procent. Do jedynej w Helsingborgu katolickiej parafii św. Klemensa, gdzie pracują polscy księża, należy tylko 4000 wiernych, choć jest to jedno z większych miast w kraju, liczące ponad 100 tys. mieszkańców. Zresztą większość parafian i tak stanowią Polacy.
Carl urodził się w Szwecji już jako katolik, przy czym jego matka pochodzi z Syrii, a ojciec z Libanu. Ale zdążył już pokochać Polskę i... Polkę. Jest liderem młodzieżowej grupy działającej przy parafii – to właśnie znaczna jej część przyjechała do Świerklańca. Co tydzień lub dwa organizują spotkania, na które zapraszają księży lub świeckich, którzy wygłaszają konferencje na różne tematy związane z wiarą. Ta inicjatywa to odpowiedź na znikomą liczbę katolików zwłaszcza wśród młodych osób i próba stworzenia częstszych okazji do rozmów o wierze czy podejmowania wspólnie różnych aktywności. – W Szwecji działa bardzo radykalny ruch kulturowy przeciwko Kościołowi, w społeczeństwie dominuje skrajnie liberalna ideologia. Dlatego dla nas, młodych, tak ważne jest, żeby zawalczyć o naszą wiarę i móc się w nią zagłębić – tłumaczy Carl. Zauważa jednak coraz częstsze nawrócenia na katolicyzm. – Kościół Szwecji jest bardzo liberalny, przyjął wiele wpływów współczesnych ideologii, jak feminizm, gender itp. W zasadzie nie różni się od reszty społeczeństwa. Ludzie, którzy szukają Boga, przychodzą tam i widzą, że zatracił swoją istotę, a stał się bardziej wspólnotą społeczną.
Szwedzcy protestanci pomagają biednym, pomagają tym czy tamtym wokoło, co jest oczywiście dobre, lecz nie skupiają się na najważniejszym, czyli Jezusie Chrystusie. Dlatego łatwiej jest znaleźć Boga w Kościele katolickim, bo generalnie wierzymy w te same rzeczy, ale nie zgadzamy się z tymi złymi tendencjami, jak np. aborcja, ani nie koncentrujemy się wyłącznie na pracy, tylko na samym Chrystusie. I właśnie tak nas, katolików, postrzegają inni: że wyznajemy fundamentalne prawdy wiary, naprawdę w nie wierzymy i nie boimy się o tym mówić – przekonuje.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się