O dawnych i obecnych trendach w zdobieniu jajek oraz o rosnącej aktywności mężczyzn w tej dziedzinie opowiada Anna Grabińska-Szczęśniak, kurator pokonkursowej wystawy organizowanego od 30 lat konkursu na najlepsze kroszonki.
Szymon Zmarlicki: Idealna kroszonka jest…
Anna Grabińska-Szczęśniak: Teraz trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Kiedyś idealna kroszonka była wykonana techniką tradycyjną, ale z pewnością można powiedzieć, że ta najlepsza to taka, która jest dopracowana, estetycznie wykonana i na którą poświęcono nie tylko czas, ale również serce.
W 30-letniej historii konkursu widać raczej podtrzymywanie tradycji czy też kroszonki w jakiś sposób ewoluują?
Zmieniają się na pewno, bo już nawet w tradycyjnych technikach zachodzą zmiany. Pojawiły się jajka oklejane sitowiem w całkiem inny sposób - nie są zawijane dookoła lub w kształcie litery S, lecz cięte w małe kropeczki, więc to zupełnie nowe wykorzystanie tego materiału.
W technice rytowniczej też dużo się zmieniło, co można zobaczyć na wystawie prezentującej przegląd prac z 30 lat. Wcześniej dominowały duże kwiatowe wzory, ale jajka nie były tak pełne tych elementów. Z kolei teraz z roku na rok widzimy, że wśród mistrzów tej techniki narasta konkurencja. Wzór jest coraz drobniejszy i już naprawdę trudno dostrzec jakąś wolną przestrzeń.
Zmienia się nawet technika nowatorska, która bardzo często zahacza o pewne tradycyjne śląskie elementy, jak choćby koronka klockowa. Albo malowanie - przeszło różne etapy, zanim trafiło na jajka, bo kiedyś malowało się meble, skrzynie czy talerze. Widać, że wielu twórców odnosi się do tradycji - niekoniecznie kroszonek, lecz w ogóle śląskiej kultury.
Różne style, wzory i użyte materiały to domeny poszczególnych metod kroszonkarskich. Szymon Zmarlicki /Foto GośćCo roku w konkursie pojawiają się debiutanci, ale są też osoby, które biorą w nim udział już od wielu lat. Kim są kroszonkarze?
To bardzo różne osoby. Co roku przeprowadzamy ankiety wśród uczestników z myślą, że może kiedyś ich odpowiedzi przydadzą się do szerszego opracowania tematu. Kroszonki tworzą górnicy, nauczyciele, lekarze…
Zaskakujące jest też to, że zgłasza się bardzo dużo mężczyzn, a wiemy, że dawniej kroszonki wykonywały wyłącznie kobiety. Panowie to mniej więcej jedna czwarta wszystkich uczestników, zatem nawet w tym obszarze nastąpiła zmiana. Kobiety przejęły niektóre męskie zawody, a mężczyźni zaczęli podejmować niektóre tradycyjne, typowo kobiece zajęcia.
Warto zauważyć, że nie chodzi jedynie o sam fakt wzięcia udziału w konkursie - wśród wychodzących na podium po odbiór nagrody jest co roku około pięciu czy sześciu mężczyzn.
Konkurs „Górnośląskie kroszonki” po raz pierwszy został zorganizowany w 1989 r. Początkowo odbywał się w Gliwicach, a następnie w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. W tegorocznej edycji łącznie wzięło udział 43 uczestników (w tym 7 debiutantów), którzy zgłosili 53 zestawy prac. Jury oceniło w sumie 253 zdobione jajka.
Pokonkursową wystawę można oglądać w gmachu przy ul. Wojciecha Korfantego 34 do 28 kwietnia. Oprócz nagrodzonych prac w poszczególnych kategoriach, przygotowana została dodatkowa ekspozycja 30 najciekawszych kroszonek w 30-letniej historii konkursu.
Relację z konkursowej gali znajdziesz TUTAJ, a całą rozmowę z Anną Grabińską-Szczęśniak przeczytasz w najnowszym, świątecznym numerze "Gościa Gliwickiego".