To jest ich pierwsze Boże Narodzenie w nowym miejscu, i pierwsze we troje. W czasie poprzednich świąt nie wiedzieli jeszcze, że ich synek już jest na świecie.
Anna i Maciej Ślusarczykowie opowiadają o ostatnim roku, pełnym prawdziwych cudów i ciężkich prób. Zaledwie kilka miesięcy temu wyprowadzili się z Zabrza. Mieszkają w niewielkiej miejscowości na Opolszczyźnie otoczonej lasami, gdzie jadąc samochodem, trzeba uważać, bo na drogę wbiegają sarny, jelenie i lisy. Anna: To nasze wymarzone miejsce na ziemi. Idealne warunki dla rozwoju dziecka, o którym marzyliśmy od lat i które pojawiło się, chociaż z medycznego punktu widzenia było to niemożliwe. Razem jesteśmy od 14 lat, jednak dopiero 7 lat temu wzięliśmy ślub. Impulsem do tego była moja pielgrzymka do Włoch w 2011 r. W czasie zwiedzania urokliwej włoskiej wioski Arbelobello, słynącej z małych domków trulli, otrzymałam telefon o śmierci mojego taty. Co prawda nie utrzymywałam z nim prawie żadnych kontaktów, ponieważ rodzice rozwiedli się, kiedy byłam małym dzieckiem, jednak była to dla mnie bardzo smutna wiadomość.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.