- Zebraliśmy się, żeby oddać hołd Bogu za cudowne uratowanie tej kaplicy, zresztą nie pierwszy raz w historii - mówił na Magdalence bp Gerard Kusz.
Co roku w pierwszą niedzielę września w kaplicy św. Marii Magdaleny na leśnej polanie w Goszycach sprawowana jest ślubowana Msza św. w rocznicę ugaszenie pożaru lasów, do jakiego doszło w 1992 roku. Co roku też przewodniczy jej bp Gerard Kusz, który po chorobie i pobycie w szpitalu był obecny także tym razem.
W homilii mówił m.in. o "cywilizacji śmieciowej", na której się zarabia, i przestrzegał przed atrapą religijności i pozorną ekologią. - Od każdego z nas wymaga się, abyśmy pozbyli się mentalności śmieciowej. Dlatego czasami jesteśmy tak niezrozumiani, bo uwierzyliśmy w atrapy, czyli w coś, co zastępuje nam prawdziwą religijność i prawdziwą troskę o przyrodę - zauważył. Nawiązując do Listu św. Jakuba, zachęcał też, żebyśmy w sercu swoim potrafili opanować wielomówstwo.
Podczas Eucharystii, którą koncelebrowali duszpasterze strażaków i leśników, dziękowano za ocalenie tego miejsca przed spaleniem, modlono się także za żyjących i zmarłych uczestników tamtych wydarzeń. O różnych szczegółach mówił na zakończenie Mszy ks. Mikołaj Skawiński, który przypomniał, że inicjatorem corocznego spotkania i modlitwy był ówczesny nadleśniczy Tadeusz Mamok.
Pożar z 1992 roku na terenie nadleśnictwa Rudy Raciborskie uznany został za największy, jaki miał miejsce w Polsce oraz Europie Środkowej po II wojnie światowej. Trwał od 26 do 30 sierpnia i strawił 9062 ha.
W Mszy św. uczestniczyły liczne poczty sztandarowe Klaudia Cwołek /Foto Gość