W stajni Rancho Leśna w Zabrzu po raz pierwszy zostały rozegrane zawody w jeździectwie osób z niepełnosprawnościami.
Zawody przebiegały w rodzinnej, piknikowej atmosferze, a młodzi uczestnicy aż tryskali radością, gdy dosiadali konia Apollo. Chociaż na torze mierzony był czas, a poszczególne próby zawodnicy zaliczali bądź nie, podziału na lepszych i gorszych nie było - zwyciężyli wszyscy.
- To przede wszystkim tworzenie relacji społecznościowych. Wspólna zabawa, rywalizacja - to powoduje, że w dziecku wzrasta pozytywne poczucie wartości. Nie chodzi o konkurencję stricte sportową, ale o uczenie się przebywania we wspólnocie i budowania relacji - wyjaśnia ks. Rafał Przybyła, organizator zawodów i diecezjalny duszpasterz miłośników koni.
Liczy, że w kolejnych latach wydarzenie będzie kontynuowane, a wolę taką wyraził również Polski Komitet Paraolimpijski, który objął honorowy patronat nad zawodami. - Tym bardziej, że twórca ruchu paraolipmijskiego (sir Ludwig Guttmann - przyp. red.) pochodzi z Toszka, mojej rodzinnej parafii i miejscowości, więc jest ku temu dobra okazja - dodaje.
- Takie zawody to doskonała możliwość, by pokazać dziecku, że w układance całego świata, ono także tworzy tę społeczność i ma w niej swoje miejsce - tłumaczy ks. Przybyła.
Wśród uczestników zawodów znalazło się dwoje z kilkudziesięciu podopiecznych, z którymi ks. Przybyła prowadzi hipoterapię. Pozostali zaś uczą się i odbywają zajęcia z końmi w stajni w Świerklańcu.